Pewnej nocy, obudziły mnie przeróżne, dziwne odgłosy. Dochodziłe one z poddasza, gdzie znajdowały się stare graty. Na początku, myślałam, że mi się zdawało więc to lekceważyłam, ale potem, już nie dałam rady tego tak po prostu olać.
Kilka dni później, ponownie usłyszałam te odgłosy, były one takie jakby ktoś tam chodził i bawił się jakimiś rzeczami, targał je po podłodze. Postanowiłam działać. Obudziłam rodziców i powiedziałam im o odgłosach. Jednak, tata zawsze machał ręką i zasypiał, natomiast mama, powiedziała, że czasem też słyszy jakieś szmery. Bałyśmy się. Wzięłyśmy siekierę z piwicy i podążyłyśmy na poddasze. Gdy byłyśmy na miejscu, zapaliłam światło i rozejrzałyśmy się w około, jednak nikogo tam nie było. Dostrzegłyśmy jednak, kilka szczurów. Mama powiedziała, że to pewnie one i jutro kupi trutki, z takim postanowieniem poszłyśmy spać. Następnego dnia, gdy mama wróciła z zakupów, rozsypałyśmy trutkę i w przekonaniu, że już nam nie zakłócą nocy, zostawiłyśmy tą dziwną sprawę w spokoju. Przez kilka następnych dni, wszystkie szmery i dziwne odgłosy zacichły i był spokój, jednak z czasem, znów coś słyszałam. Mówiłam mamie, ale ona powiedziała, że tym razem to musi mi się zdawać. Pewnej nocy, wstałam i poszłam na poddasze, gdzie zobaczyłam rozstawione pudła i graty. Nie były w tym porządku, co wcześniej. Zaczęłam krzyczeć, gdy zdałam sobie sprawę, że to duchy. Wtedy, oboje z rodziców przyszli na poddasze i stwierdzili, że dom jest nawiedzony.
Przez dwa tygodnie, hałasy ciągle się powtarzały, były coraz głośniejsze. Postanowiliśmy więc się wyprowadzić.
"Nawiedzone poddasze"
Pewnej nocy, obudziły mnie przeróżne, dziwne odgłosy. Dochodziłe one z poddasza, gdzie znajdowały się stare graty. Na początku, myślałam, że mi się zdawało więc to lekceważyłam, ale potem, już nie dałam rady tego tak po prostu olać.
Kilka dni później, ponownie usłyszałam te odgłosy, były one takie jakby ktoś tam chodził i bawił się jakimiś rzeczami, targał je po podłodze. Postanowiłam działać. Obudziłam rodziców i powiedziałam im o odgłosach. Jednak, tata zawsze machał ręką i zasypiał, natomiast mama, powiedziała, że czasem też słyszy jakieś szmery. Bałyśmy się. Wzięłyśmy siekierę z piwicy i podążyłyśmy na poddasze. Gdy byłyśmy na miejscu, zapaliłam światło i rozejrzałyśmy się w około, jednak nikogo tam nie było. Dostrzegłyśmy jednak, kilka szczurów. Mama powiedziała, że to pewnie one i jutro kupi trutki, z takim postanowieniem poszłyśmy spać. Następnego dnia, gdy mama wróciła z zakupów, rozsypałyśmy trutkę i w przekonaniu, że już nam nie zakłócą nocy, zostawiłyśmy tą dziwną sprawę w spokoju. Przez kilka następnych dni, wszystkie szmery i dziwne odgłosy zacichły i był spokój, jednak z czasem, znów coś słyszałam. Mówiłam mamie, ale ona powiedziała, że tym razem to musi mi się zdawać. Pewnej nocy, wstałam i poszłam na poddasze, gdzie zobaczyłam rozstawione pudła i graty. Nie były w tym porządku, co wcześniej. Zaczęłam krzyczeć, gdy zdałam sobie sprawę, że to duchy. Wtedy, oboje z rodziców przyszli na poddasze i stwierdzili, że dom jest nawiedzony.
Przez dwa tygodnie, hałasy ciągle się powtarzały, były coraz głośniejsze. Postanowiliśmy więc się wyprowadzić.