Z ledwością wyczołgałam się z łóżka. To był ten dzień! Dzisiaj miałam dostać wiadomość od mojego wydawnictwa. Ledwo zbiegłam na dół, mama od razu na mnie wpadła, jakby jeszcze tego było mało, gdy się ze mną zderzyła trzymała talerze, wszystkie jej wypadły. Oczywiście później tosty musiały mi się spalić, gdy tosty wyskoczyły z sandwicha (nasz sandwich jest bardzo stary) mój pies Zyzik tak się przestraszył, że, gdy wybiegał z kuchni zahaczył o tatę, a ten wylał kawę na moją nową bluzkę. Ten dzień nie zapowiadał się wspaniale. Jeszcze na dodatek spóźniłam się do szkoły i od razu dostałam jedynkę z kartkówki. Ten dzień naprawdę nie zapowiadał się wspaniale! W klasie mieliśmy 18 chłopców i 4 dziewczyny, z dziewczynami nie miałam dobrych kontaktów, skończyłyśmy naszą przyjaźń, gdy stanęłyśmy do konkursu do właśnie mojego wydawnictwa, a ja wygrałam i nasza przyjaźń rychło się skończyła. Nie cieszyłam się zbytnio powodzeniem w klasie, rzadko który się do mnie odzywał, nie byłam za bardzo lubiana. Te lekcje ciągnęły się nieubłagalnie długo, to było jak wieczność. Gdy wracałam spóźniłam się na autobus do domu, oczywiście czekała mnie piechota, gdyż następny autobus był godzinę później. A więc poszłam, to wtedy moje życie się zmieniło. Czerwonooki chłopak o krwistoczrwonych włosach najwyraźniej przed czymś uciekając zwalił mnie z nóg (dosłownie) nastąpiło czołowe zderzenie. W jego oczach nastąpił strach i zdumienie, wpatrywał się we mnie jak w jakiś poemat Adama Mickiewicza który właśnie omawialiśmy w szkole. Lecz w jego oczach bardziej do mnie przemawiało raczej zdumienie, gdyż mówiły same za niego: "Pomóż mi!"
Z ledwością wyczołgałam się z łóżka. To był ten dzień! Dzisiaj miałam dostać wiadomość od mojego wydawnictwa. Ledwo zbiegłam na dół, mama od razu na mnie wpadła, jakby jeszcze tego było mało, gdy się ze mną zderzyła trzymała talerze, wszystkie jej wypadły. Oczywiście później tosty musiały mi się spalić, gdy tosty wyskoczyły z sandwicha (nasz sandwich jest bardzo stary) mój pies Zyzik tak się przestraszył, że, gdy wybiegał z kuchni zahaczył o tatę, a ten wylał kawę na moją nową bluzkę. Ten dzień nie zapowiadał się wspaniale. Jeszcze na dodatek spóźniłam się do szkoły i od razu dostałam jedynkę z kartkówki. Ten dzień naprawdę nie zapowiadał się wspaniale! W klasie mieliśmy 18 chłopców i 4 dziewczyny, z dziewczynami nie miałam dobrych kontaktów, skończyłyśmy naszą przyjaźń, gdy stanęłyśmy do konkursu do właśnie mojego wydawnictwa, a ja wygrałam i nasza przyjaźń rychło się skończyła. Nie cieszyłam się zbytnio powodzeniem w klasie, rzadko który się do mnie odzywał, nie byłam za bardzo lubiana. Te lekcje ciągnęły się nieubłagalnie długo, to było jak wieczność. Gdy wracałam spóźniłam się na autobus do domu, oczywiście czekała mnie piechota, gdyż następny autobus był godzinę później. A więc poszłam, to wtedy moje życie się zmieniło. Czerwonooki chłopak o krwistoczrwonych włosach najwyraźniej przed czymś uciekając zwalił mnie z nóg (dosłownie) nastąpiło czołowe zderzenie. W jego oczach nastąpił strach i zdumienie, wpatrywał się we mnie jak w jakiś poemat Adama Mickiewicza który właśnie omawialiśmy w szkole. Lecz w jego oczach bardziej do mnie przemawiało raczej zdumienie, gdyż mówiły same za niego: "Pomóż mi!"