Był sobie ptak z papieru. Bardzo samotny i przez to smutny. Codziennie patrzał z okna na piękny, kolorowy świat. Jego władca - zły czarownik Mixus, przychodził tylko raz w tygodniu, by sprawdzić czy ten jakimś sposobem mu nie uciekł. W tym tygodniu jeszcze go nie było, więc ptaszek zaczął się martwić, że jemu złemu panu coś się stało i że już zostanie sam na zawsze. Jednak padające promienie słońca przez okna na ciasto mówiły, że wszystko będzie dobrze. Dawały mu nadzieje. I się nie myliły. Pan wkońcu przyszedł. Był już bardzo stary. Miał siwą brodę, dużo zmarszczek i zmęczone oczy, a pod nimi fioletowe sińce. Gdy przyszedł, usiadł i powiedział:
-Mój ptaszku z papieru, jestem już tak zmęczony życiem, że chyba już nie dam rady zejść z tej wieży.
I czarodziej został z nim. Żyli od teraz we dwójkę. Gdy stary pan zmarł, okna same się otworzyły, schody zamieniły się w zjeżdżalnie, a wyczarowany dobry wiatr zdmuchnął ptaszka po niej, wypuszczając go na wolność. Wtedy zaczęło się jego życie. Ptaszek poznał inne ptaszki i nie tylko. Zaprzyjaźnił się też ze słoniami, kangurami, lagunami i wieloma innymi zwięrzątkami. Wszystkie bardzo lubiły ptaka z papieru i każdy znał jego historię.
W pewnym domu mieszkała osoba która kochała wszelkie rękodzieło. Z pod jej rąk wychodziły wspaniałe wieże z papieru i kwiaty i zwierzęta. Tam też powstał piękny, złoty ptak. Znalazł on sobie miejsce na parapecie, aby każdy go mógł podziwiać. Pewnego razu okno otworzyło się, a wiatr dmuchnął mocno, tak , że ptak spadł za okno i pofrunął daleko w świat. Mijał on po drodze wiele dachów i drzew, widział z wysoka ludzi, którzy jak mrówki chodzili po ziemi. Lecial tak i leciał .... aż wpadł do pewnego pokoju, w którym starsza pani tkała na drutach piękny sweterek dla wnuczki. Gdy zobaczyła tego ptaka, wzięła go do ręki i położyła na półce. On zaś błyszczał się w słonću jak kawałek złota ...
Był sobie ptak z papieru. Bardzo samotny i przez to smutny. Codziennie patrzał z okna na piękny, kolorowy świat. Jego władca - zły czarownik Mixus, przychodził tylko raz w tygodniu, by sprawdzić czy ten jakimś sposobem mu nie uciekł. W tym tygodniu jeszcze go nie było, więc ptaszek zaczął się martwić, że jemu złemu panu coś się stało i że już zostanie sam na zawsze. Jednak padające promienie słońca przez okna na ciasto mówiły, że wszystko będzie dobrze. Dawały mu nadzieje. I się nie myliły. Pan wkońcu przyszedł. Był już bardzo stary. Miał siwą brodę, dużo zmarszczek i zmęczone oczy, a pod nimi fioletowe sińce. Gdy przyszedł, usiadł i powiedział:
-Mój ptaszku z papieru, jestem już tak zmęczony życiem, że chyba już nie dam rady zejść z tej wieży.
I czarodziej został z nim. Żyli od teraz we dwójkę. Gdy stary pan zmarł, okna same się otworzyły, schody zamieniły się w zjeżdżalnie, a wyczarowany dobry wiatr zdmuchnął ptaszka po niej, wypuszczając go na wolność. Wtedy zaczęło się jego życie. Ptaszek poznał inne ptaszki i nie tylko. Zaprzyjaźnił się też ze słoniami, kangurami, lagunami i wieloma innymi zwięrzątkami. Wszystkie bardzo lubiły ptaka z papieru i każdy znał jego historię.
W pewnym domu mieszkała osoba która kochała wszelkie rękodzieło. Z pod jej rąk wychodziły wspaniałe wieże z papieru i kwiaty i zwierzęta. Tam też powstał piękny, złoty ptak. Znalazł on sobie miejsce na parapecie, aby każdy go mógł podziwiać. Pewnego razu okno otworzyło się, a wiatr dmuchnął mocno, tak , że ptak spadł za okno i pofrunął daleko w świat. Mijał on po drodze wiele dachów i drzew, widział z wysoka ludzi, którzy jak mrówki chodzili po ziemi. Lecial tak i leciał .... aż wpadł do pewnego pokoju, w którym starsza pani tkała na drutach piękny sweterek dla wnuczki. Gdy zobaczyła tego ptaka, wzięła go do ręki i położyła na półce. On zaś błyszczał się w słonću jak kawałek złota ...