Napisz opowiadanie które rozpoczniesz stwierdzeniem lenistwo jest źródłem wszelkiego zła min.10 zdań prosze jak najszybciej daje naj
xEmoEmotionix
Moim zdaniem lenisto to źródło wszelskiego zła, gdyż niemielibyśmy co robić, a ansze mamy zwracały by na nas szczegółną uwage i nawet dochodziło by mniędzy nami do kłótni.Lenistwo to także choroba, jezeli byśmy dużo leniuchowali i siedzieli w domu nic nie robiąć mogło by sie dziac już tak przez całe życie.Nasi przyjaciele napewno zpłoszyli by się gdy byśmy powiedzieli im że jesteśmy strasznymi leniuchami.Stracilibyśmy koleżanki i kolegów, gdyż przez nasze lenistwo nie wychodzili byśmy, a spotykalibyśmy się z nimi tylko w szkole na nudnych zajęciach byśmy siedzieli i zarabiali kolejne jedynki.Niechodzilibyśmy do kościoła, nie modlilibyśmy się tylko grali w komputer lub sidzieli w kanapie oglądając mecz.
Myślę że pomogłam to jest 5 zdań ale napewno zbierzesz także z innych odpowiedzi.
22 votes Thanks 3
werka3693
Lenistwo jest źródłem wszelkiego zła. To ono powoduje, że zaniedbujemy swoje obowiązki : szkolne, rodzinne, osobiste. Ono jest powodem wielu braków nie tylko w szkole ale i w relacjach z innymi. Lenistwo jest jednym z 7grzechów głównych. Bardzo łatwo uzależnić się od niego. Często ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że popadli w "nic nie robienie" i przyzwyczaili się do takiego trybu życia. Poprzez lenistwo kształtujemy swoje nastawienie do życia w społeczeństwie, między ludźmi. Siedząc i [np. oglądając telewizje] zamiast się pouczyć, posprzątać, wypełnić obowiązki wobec rodzeństwa zaniedbujemy także siebie. Nie warto być "uzależnionym od kogoś". Czasami trzeba samemu ruszyć się z miejsa.
;]
39 votes Thanks 10
Olkeen92
- Lenistwo jest źródłem wszelkiego zła, skarbie, nie możemy mu pozwolić, żeby ciągle nic nie robił! - usłyszałem cichy głos matki przygotowującej kolację do ojca siedzącego w fotelu i czytającego gazetę. - Masz w zupełności rację, kochanie. - odpowiedział ojciec. - Skoro mam rację, to może czas coś z tym zrobić, hm?! ,,Oj, chyba się zirytowała.", pomyślałem i wyszedłem z ukrycia. - Z czym? - udałem zainteresowanie, wychodząc zza ściany z perfidnym uśmieszkiem. Śmiem stwierdzić, ze nawet przez chwilę zauważyłem zmieszanie na jej twarzy. Ciekawe. Ojciec jak zwykle, niewzruszony, gazeta najważniejsza. - Z Tobą, Patryk. - spojrzała znacząco na ojca, liczyła, że weźmie udział w rozpoczynającej się dyskusji. - No, Karol, może będziesz kontynuował? - odezwała się do ojca. - Zacznij się uczyć, chłopcze. To mama chciała powiedzieć. - chłodny, z pozoru obojętny ton mężczyzny wydał mi się... dziwny? Nigdy w taki sposób nie mówił. - Ta, jasne. Okej. - odpowiedziałem, lekceważąc poczucie, że faktycznie jest coś na rzeczy. Od tej rozmowy niewiele się zmieniło. Robiłem to co zawsze: szkoła - dom - komputer - spanie, i znów - szkoła - dom... Norma. Patryk nie zauważał zmian w zachowaniu rodziców w stosunku do jego osoby. Z czasem rodzice przestali go namawiać, żeby wziął się za siebie, żeby zaczął pracować na swoją przyszłość. Przestali mu tłumaczyć, przestali prosić. Kontakt z dzieckiem zmniejszali - może nieświadomie - do zera. Odzywali się do niego, kiedy było to konieczne. Chłopcu to nie przeszkadzało. Przyszła wiosna, zrobiło się ciepło. Chłopak zaczął wychodzić ,,w piłę pokopać", rodzice nie stawiali oporu. ,,Ruch jest ważny w jego wieku", tłumaczył ojciec matce, tym samym broniąc syna, co było częstym powodem sprzeczek w małżeństwie. Pewnego słonecznego dnia matka przygotowywała się do wyjścia z firmy, w której pracowała. Musiała jeszcze pojechać po zakupy, żeby zrobić rodzinie obiad. Będąc już przy drzwiach, zawołała ją koleżanka. Telefon. Ze szkoły. - Zrób zakupy, jak wrócisz. Jadę do Patryka do szkoły. Nie wiem, kazała mi przyjechać. Tak, dyrektorka. No, Karol, mówię Ci, że nie mam pojęcia o co chodzi, nie chciała mówić przez telefon. Zrób te zakupy. Pa. W szkole zjawiła się po 10 minutach. Popędziła do gabinetu dyrektorki. Ta pokazała jej wolne miejsce i zaczęła: - Zdaje sobie Pani sprawę, że Patryk ma duże problemy... - Nie rozumiem, co ma Pani na myśli. - Powiem wprost - zagrożony jest z 5 przedmiotów. To znaczy: matematyka, biologia, fizyka, WOS oraz... - spojrzała na kartkę - Geografia. Proszę zadbać o syna, jeśli chciałby przejść do następnej klasy. W domu rozpętało się piekło. Matka szalała ze wściekłości, nałożyła na syna tysiąc szlabanów, ojciec po raz pierwszy wziął we wszystkim udział. Rozmawiał z synem, wytłumaczył mu, o co teraz będzie walczył i co od tego zależy. Matka straciła zaufanie do Patryka. Ojciec również, jednak starał się go wspierać. Matka wolała pokazywać, jak bardzo się na nim zawiodła, działając na psychikę chłopaka, by czuł winę za całą sytuację. A wszystko wzięło się od lenistwa...
Myślę że pomogłam to jest 5 zdań ale napewno zbierzesz także z innych odpowiedzi.
;]
- Masz w zupełności rację, kochanie. - odpowiedział ojciec.
- Skoro mam rację, to może czas coś z tym zrobić, hm?!
,,Oj, chyba się zirytowała.", pomyślałem i wyszedłem z ukrycia.
- Z czym? - udałem zainteresowanie, wychodząc zza ściany z perfidnym uśmieszkiem. Śmiem stwierdzić, ze nawet przez chwilę zauważyłem zmieszanie na jej twarzy. Ciekawe. Ojciec jak zwykle, niewzruszony, gazeta najważniejsza.
- Z Tobą, Patryk. - spojrzała znacząco na ojca, liczyła, że weźmie udział w rozpoczynającej się dyskusji. - No, Karol, może będziesz kontynuował? - odezwała się do ojca.
- Zacznij się uczyć, chłopcze. To mama chciała powiedzieć. - chłodny, z pozoru obojętny ton mężczyzny wydał mi się... dziwny? Nigdy w taki sposób nie mówił.
- Ta, jasne. Okej. - odpowiedziałem, lekceważąc poczucie, że faktycznie jest coś na rzeczy.
Od tej rozmowy niewiele się zmieniło. Robiłem to co zawsze: szkoła - dom - komputer - spanie, i znów - szkoła - dom... Norma.
Patryk nie zauważał zmian w zachowaniu rodziców w stosunku do jego osoby. Z czasem rodzice przestali go namawiać, żeby wziął się za siebie, żeby zaczął pracować na swoją przyszłość. Przestali mu tłumaczyć, przestali prosić. Kontakt z dzieckiem zmniejszali - może nieświadomie - do zera. Odzywali się do niego, kiedy było to konieczne. Chłopcu to nie przeszkadzało.
Przyszła wiosna, zrobiło się ciepło. Chłopak zaczął wychodzić ,,w piłę pokopać", rodzice nie stawiali oporu. ,,Ruch jest ważny w jego wieku", tłumaczył ojciec matce, tym samym broniąc syna, co było częstym powodem sprzeczek w małżeństwie.
Pewnego słonecznego dnia matka przygotowywała się do wyjścia z firmy, w której pracowała. Musiała jeszcze pojechać po zakupy, żeby zrobić rodzinie obiad. Będąc już przy drzwiach, zawołała ją koleżanka. Telefon. Ze szkoły.
- Zrób zakupy, jak wrócisz. Jadę do Patryka do szkoły. Nie wiem, kazała mi przyjechać. Tak, dyrektorka. No, Karol, mówię Ci, że nie mam pojęcia o co chodzi, nie chciała mówić przez telefon. Zrób te zakupy. Pa.
W szkole zjawiła się po 10 minutach. Popędziła do gabinetu dyrektorki. Ta pokazała jej wolne miejsce i zaczęła:
- Zdaje sobie Pani sprawę, że Patryk ma duże problemy...
- Nie rozumiem, co ma Pani na myśli.
- Powiem wprost - zagrożony jest z 5 przedmiotów. To znaczy: matematyka, biologia, fizyka, WOS oraz... - spojrzała na kartkę - Geografia. Proszę zadbać o syna, jeśli chciałby przejść do następnej klasy.
W domu rozpętało się piekło. Matka szalała ze wściekłości, nałożyła na syna tysiąc szlabanów, ojciec po raz pierwszy wziął we wszystkim udział. Rozmawiał z synem, wytłumaczył mu, o co teraz będzie walczył i co od tego zależy. Matka straciła zaufanie do Patryka. Ojciec również, jednak starał się go wspierać. Matka wolała pokazywać, jak bardzo się na nim zawiodła, działając na psychikę chłopaka, by czuł winę za całą sytuację.
A wszystko wzięło się od lenistwa...