Napisz opowiadanie jak przeniosłeś sie w czasie i znalazłes w jakimś historycznym wydarzeniu i go opisz na strone A4 .Jak najszybciej pliisss
anetak1123
Był deszczowy jesienny dzień. Piłem właśnie swoją herbatę ziołową, gdy nagle usłyszałem dziwny metaliczny hałas. Coś dużego spadło na dach. Wprawdzie przepowiadano na dzisiaj gradobicie, ale żeby coś tych rozmiarów? Wyjąłem drabinę z komórki i poszedłem sprawdzić co takiego wpadło na mój dach. W połowie drogi na górę usłyszałem coś jakby jęk pobitego człowieka. Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie kiedy ujrzałem Małego Księcia leżącego na moim własnym dachu. Wskoczyłem na górę i zacząłem pytać co się stało? Nie dostałem odpowiedzi. Chłopiec był tak zmarznięty i przemoknięty, że nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Sprowadziłem go na dół do mieszkania, zaparzyłem drugą herbatę i podałem mu koc, oraz ręcznik do wytarcia się. Po pół godziny poszkodowany wreszcie się odezwał:
-Dziękuję
-Nie ma za co — odpowiedziałem — Długo się nie widzieliśmy – jutro będą dwa lata.
-Rzeczywiście kopę lat, jeszcze nie powiedziałem jak tutaj trafiłem — oznajmił książę — No więc z pustyni przeniosłem się na swoją planetę. To co tam zobaczyłem było straszne: dziesiątki pnących się w górę młodych baobabów, eksplodował jeden z wulkanów, a moja róża zachorowała podczas mojej nieobecności. Najpierw zająłem się kwiatem – przykryłem ją kloszem i podałem szczepionkę przeciw robakom. Z baobabami nie miałem większych problemów. Niestety wulkan narobił dużo zniszczeń: spaliła się część mojego domku i ...... skrzynka baranka. Jeszcze do dzisiaj jestem w żałobie — przerwał aby wysmarkać nos — Kilka miesięcy później na moją skromną planetę przybył osobnik przedstawiający się jako Badacz. Powiedział, że robi notatki dla Kartografa z jednej z odwiedzonych przeze mnie planet — przeszkodziłem mu w dalszej opowieści.
-U nas na Ziemi badacze nie podróżują po planetach by sporządzać mapy. Latają nad całym globem w wielkich maszynach i robią zdjęcia terenu. Później takie zdjęcia dostaje kartograf i sporządza mapę miasta, lub kraju. O.... mam tutaj nawet jedną. Możesz posługując się nią trafić tam gdzie zechcesz — opowiedziałem swoją wersję
-To bardzo ciekawe — przyznał chłopiec — ten Badacz narysował tylko moje wulkany, mój, już odbudowany domek i napisał kilka zdań, po czym bez słowa zniknął.
-Chyba powinienem cię oprowadzić po mieście. Jest tam wielu interesujących i dziwnych ludzi.
-Więc poszliśmy do miasta. Była już dosyć późna godzina dlatego latarnie uliczne świeciły. Mały Książę zdziwił się dlaczego latarnie zapalają się i gaszą same? Opowiedziałem mu zatem o elektryczności. Chłopiec bardzo zaciekawiony nową dawką wiedzy zapytał co stało się z latarnikami po wprowadzeniu elektryczności?
-Latarnicy zostali zwolnieni z pracy i zasilili szeregi Bezrobotnych i Bezdomnych — opowiedziałem mu smutną prawdę.
-Kim są Bezrobotni i Bezdomni?
Wobec tego zaprowadziłem go na dworzec, gdzie ludzie ci chronili się przed mrozem. Gdy Książę ich zobaczył, oblicze mu zbladło. Strasznie się przejął ludźmi, którzy nie pracują i nie mają własnego domu.
-Dlaczego oni nie mają domów? — zapytał z przerażeniem Książę
-Ponieważ nie mają pieniędzy na jego utrzymanie, żyją w takich warunkach, nie pójdą do żadnej pracy i mówią, że im tak jest dobrze.
-Czym są pieniądze?
-Pieniądze to papierki, lub monety, którymi płaci się za usługi i towary.
-A dlaczego ci ludzie tutaj nie mają pieniędzy?
-Żeby mieć pieniądze, trzeba pracować. Wykonujesz jakąś pracę i dostajesz za to pieniądze.
-Bardzo dziwne. Nie rozumiem tych ludzi.
-Ja też nie. Wielu z pośród bezdomnych to także Pijacy, Palacze i Narkomani.
-Spotkałem Pijaka na jednej z planet. Pił żeby zapomnieć o wstydzie.
-Tutaj także jest ich dużo, Narkomani i Palacze są gorsi. Wyłudzają pieniądze od innych ludzi, żeby kupić sobie więcej narkotyków, papierosów, bądź alkoholu. Niszczą siebie i zajmują miejsce w szpitalach. Są tam bezskutecznie leczeni zajmując miejsce innym potrzebującym.
-To straszne. Chodźmy stąd. Nie rozumiem ludzi, którzy wiedząc o tym, że robią źle, robią to dalej.
Szliśmy dalej, byle jak najdalej od tamtego miejsca. Przechodziliśmy akurat przed domem najbogatszego człowieka na Ziemi. Mały Książę chciał porozmawiać z Bogaczem, aby oddał trochę pieniędzy na biednych ludzi. Zadzwoniliśmy do drzwi. Otworzył nam jego lokaj, a po usłyszeniu naszej propozycji zaśmiał się i kazał nam się wynosić. Powiedział: "Mój pan ma większe problemy na głowie niż martwienie się nieudacznikami!" Mały Książę nie ukrywał już swojego oburzenia. Odeszliśmy stamtąd. Wtedy zapytał się mnie: "Czy na Ziemi nie ma ludzi dobrych i serdecznych?" Powiedziałem mu, że są i zaprowadziłem go wtedy do apteki. Przy okazji kupię coś na przeziębienie. Zapomniałem, że nie mam przy sobie ani grosza, więc najpierw poszliśmy do banku. Wtedy Księcia naszły wspomnienia. Przypomniał sobie Bankiera, który siedząc za stołem, liczył gwiazdy, rzekomo należące do niego. Tutaj było podobnie, z tą tylko różnicą, że Bankierów było więcej, każdy liczył pieniądze. Mały Książę powiedział: "Bankierzy na Ziemi liczą chociaż coś, z czego można zrobić użytek, a nie gwiazdy, które są tak samo ich jak i wszystkich ludzi." Podjęliśmy trochę pieniędzy i ruszyliśmy do apteki. W środku człowiek w czarnym garniturze kłócił się ze sprzedawcą. Wykrzykiwał, że "jest znanym aktorem i domaga się zniżki, bo on jest gwiazdą i naśle swoją armię prawników". Kiedy nas zauważył krzyknął: "Nie żałujcie mi oklasków, uwielbiacie mnie ponad wszystko, może autograf?" Kiedy odpowiedzieliśmy, że nie wiemy kim jest, on obraził się na cały świat i wyszedł, głośno trzaskając drzwiami.
-On przypomina mi Próżnego z jednej z planet. Tak samo przekonany o swojej wyższości. Czy na Ziemi wszyscy są tacy? — zapytał coraz bardziej oburzony Mały Książę
-Nie wszyscy, ale bardzo dużo ludzi jest właśnie takich. Nazywają ich Aktorami. Występują w telewizji i myślą, że są najlepsi bo to oni są w telewizji a nie my.
-Co to jest telewizja?
-To jeszcze jeden wymysł próżnych ludzi. Ogłupia umysł.
Podszedłem do sprzedawcy i poprosiłem o coś na przeziębienie dla mojego przyjaciela z innego świata. Człowiek za ladą uśmiechnął się, wyjął małe pudełeczko spod stołu i powiedział:
-Należy się 3 złote i 20 groszy. Podać coś jeszcze? — zapytał sprzedawca, kiedy Mały Książę kichnął — Na zdrowie.
-Dziękuję. Po raz pierwszy od kiedy tutaj się znalazłem widzę tak miłego człowieka. Gdyby wszyscy byli tacy. Jeżeli tutaj można kupić rzeczy, którymi leczy się innych to wreszcie znalazłem to po co przybyłem na Ziemię — ucieszył się Książę
-A właściwie w jakim celu przyleciałeś tutaj?
-Kiedy Badacz odleciał z mojej planety, moja Róża zachorowała jeszcze bardziej. Nigdzie nie było niczego co mogłoby jej pomóc, więc przyleciałem do Ciebie prosić o pomoc.
-To znalazłeś się we właściwym miejscu. — powiedział nagle sprzedawca, który przysłuchiwał się nam — Bardzo podoba mi się twoja opowieść, więc dam ci to lekarstwo jeżeli opowiesz mi coś jeszcze.
-Zgoda, a więc dwa lata temu..... — Mały Książę opowiadał, a sprzedawca słuchał zafascynowany. Kiedy opowieść dobiegła końca, aptekarz dał lekarstwo chłopcu i powiedział:
-Życzę ci aby Róża wyzdrowiała szybko, musisz się pospieszyć. TO lekarstwo na pewno jej pomoże. Żegnaj, mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy.
Więc poszliśmy. Mały Książę był szczęśliwy ze spotkania z życzliwym człowiekiem, który pomaga potrzebującym. Doszliśmy z powrotem do domu. Było już bardzo, bardzo późno, więc zasypiałem na stojąco. Mały Książę powiedział z wielkim smutkiem:
-Musze już wracać do siebie. Ziemia jest wspaniała, mam tylko nadzieję, że ktoś taki jak sprzedawca zajmie się Bezdomnymi i Bezrobotnymi. Odwiedzę cię jeszcze kiedyś. Żegnaj! Chlip, chlip... — Książę rozpłakał się i zniknął.
-Żegnaj! — powiedziałem, ale odpowiedzi już nie dostałem. Znów byłem sam.
Tutaj moja opowieść się kończy. Od tamtej chwili minął już prawie rok. Mój mały przyjaciel jak dotąd się nie pokazał. Kiedyś i ja postaram się go odwiedzić na jego rodzinnej planecie. Czekam więc z niecierpliwością na jego ponowny przyjazd do mnie. Już planuję co mu pokazać.
-Dziękuję
-Nie ma za co — odpowiedziałem — Długo się nie widzieliśmy – jutro będą dwa lata.
-Rzeczywiście kopę lat, jeszcze nie powiedziałem jak tutaj trafiłem — oznajmił książę — No więc z pustyni przeniosłem się na swoją planetę. To co tam zobaczyłem było straszne: dziesiątki pnących się w górę młodych baobabów, eksplodował jeden z wulkanów, a moja róża zachorowała podczas mojej nieobecności. Najpierw zająłem się kwiatem – przykryłem ją kloszem i podałem szczepionkę przeciw robakom. Z baobabami nie miałem większych problemów. Niestety wulkan narobił dużo zniszczeń: spaliła się część mojego domku i ...... skrzynka baranka. Jeszcze do dzisiaj jestem w żałobie — przerwał aby wysmarkać nos — Kilka miesięcy później na moją skromną planetę przybył osobnik przedstawiający się jako Badacz. Powiedział, że robi notatki dla Kartografa z jednej z odwiedzonych przeze mnie planet — przeszkodziłem mu w dalszej opowieści.
-U nas na Ziemi badacze nie podróżują po planetach by sporządzać mapy. Latają nad całym globem w wielkich maszynach i robią zdjęcia terenu. Później takie zdjęcia dostaje kartograf i sporządza mapę miasta, lub kraju. O.... mam tutaj nawet jedną. Możesz posługując się nią trafić tam gdzie zechcesz — opowiedziałem swoją wersję
-To bardzo ciekawe — przyznał chłopiec — ten Badacz narysował tylko moje wulkany, mój, już odbudowany domek i napisał kilka zdań, po czym bez słowa zniknął.
-Chyba powinienem cię oprowadzić po mieście. Jest tam wielu interesujących i dziwnych ludzi.
-Więc poszliśmy do miasta. Była już dosyć późna godzina dlatego latarnie uliczne świeciły. Mały Książę zdziwił się dlaczego latarnie zapalają się i gaszą same? Opowiedziałem mu zatem o elektryczności. Chłopiec bardzo zaciekawiony nową dawką wiedzy zapytał co stało się z latarnikami po wprowadzeniu elektryczności?
-Latarnicy zostali zwolnieni z pracy i zasilili szeregi Bezrobotnych i Bezdomnych — opowiedziałem mu smutną prawdę.
-Kim są Bezrobotni i Bezdomni?
Wobec tego zaprowadziłem go na dworzec, gdzie ludzie ci chronili się przed mrozem. Gdy Książę ich zobaczył, oblicze mu zbladło. Strasznie się przejął ludźmi, którzy nie pracują i nie mają własnego domu.
-Dlaczego oni nie mają domów? — zapytał z przerażeniem Książę
-Ponieważ nie mają pieniędzy na jego utrzymanie, żyją w takich warunkach, nie pójdą do żadnej pracy i mówią, że im tak jest dobrze.
-Czym są pieniądze?
-Pieniądze to papierki, lub monety, którymi płaci się za usługi i towary.
-A dlaczego ci ludzie tutaj nie mają pieniędzy?
-Żeby mieć pieniądze, trzeba pracować. Wykonujesz jakąś pracę i dostajesz za to pieniądze.
-Bardzo dziwne. Nie rozumiem tych ludzi.
-Ja też nie. Wielu z pośród bezdomnych to także Pijacy, Palacze i Narkomani.
-Spotkałem Pijaka na jednej z planet. Pił żeby zapomnieć o wstydzie.
-Tutaj także jest ich dużo, Narkomani i Palacze są gorsi. Wyłudzają pieniądze od innych ludzi, żeby kupić sobie więcej narkotyków, papierosów, bądź alkoholu. Niszczą siebie i zajmują miejsce w szpitalach. Są tam bezskutecznie leczeni zajmując miejsce innym potrzebującym.
-To straszne. Chodźmy stąd. Nie rozumiem ludzi, którzy wiedząc o tym, że robią źle, robią to dalej.
Szliśmy dalej, byle jak najdalej od tamtego miejsca. Przechodziliśmy akurat przed domem najbogatszego człowieka na Ziemi. Mały Książę chciał porozmawiać z Bogaczem, aby oddał trochę pieniędzy na biednych ludzi. Zadzwoniliśmy do drzwi. Otworzył nam jego lokaj, a po usłyszeniu naszej propozycji zaśmiał się i kazał nam się wynosić. Powiedział: "Mój pan ma większe problemy na głowie niż martwienie się nieudacznikami!" Mały Książę nie ukrywał już swojego oburzenia. Odeszliśmy stamtąd. Wtedy zapytał się mnie: "Czy na Ziemi nie ma ludzi dobrych i serdecznych?" Powiedziałem mu, że są i zaprowadziłem go wtedy do apteki. Przy okazji kupię coś na przeziębienie. Zapomniałem, że nie mam przy sobie ani grosza, więc najpierw poszliśmy do banku. Wtedy Księcia naszły wspomnienia. Przypomniał sobie Bankiera, który siedząc za stołem, liczył gwiazdy, rzekomo należące do niego. Tutaj było podobnie, z tą tylko różnicą, że Bankierów było więcej, każdy liczył pieniądze. Mały Książę powiedział: "Bankierzy na Ziemi liczą chociaż coś, z czego można zrobić użytek, a nie gwiazdy, które są tak samo ich jak i wszystkich ludzi." Podjęliśmy trochę pieniędzy i ruszyliśmy do apteki. W środku człowiek w czarnym garniturze kłócił się ze sprzedawcą. Wykrzykiwał, że "jest znanym aktorem i domaga się zniżki, bo on jest gwiazdą i naśle swoją armię prawników". Kiedy nas zauważył krzyknął: "Nie żałujcie mi oklasków, uwielbiacie mnie ponad wszystko, może autograf?" Kiedy odpowiedzieliśmy, że nie wiemy kim jest, on obraził się na cały świat i wyszedł, głośno trzaskając drzwiami.
-On przypomina mi Próżnego z jednej z planet. Tak samo przekonany o swojej wyższości. Czy na Ziemi wszyscy są tacy? — zapytał coraz bardziej oburzony Mały Książę
-Nie wszyscy, ale bardzo dużo ludzi jest właśnie takich. Nazywają ich Aktorami. Występują w telewizji i myślą, że są najlepsi bo to oni są w telewizji a nie my.
-Co to jest telewizja?
-To jeszcze jeden wymysł próżnych ludzi. Ogłupia umysł.
Podszedłem do sprzedawcy i poprosiłem o coś na przeziębienie dla mojego przyjaciela z innego świata. Człowiek za ladą uśmiechnął się, wyjął małe pudełeczko spod stołu i powiedział:
-Należy się 3 złote i 20 groszy. Podać coś jeszcze? — zapytał sprzedawca, kiedy Mały Książę kichnął — Na zdrowie.
-Dziękuję. Po raz pierwszy od kiedy tutaj się znalazłem widzę tak miłego człowieka. Gdyby wszyscy byli tacy. Jeżeli tutaj można kupić rzeczy, którymi leczy się innych to wreszcie znalazłem to po co przybyłem na Ziemię — ucieszył się Książę
-A właściwie w jakim celu przyleciałeś tutaj?
-Kiedy Badacz odleciał z mojej planety, moja Róża zachorowała jeszcze bardziej. Nigdzie nie było niczego co mogłoby jej pomóc, więc przyleciałem do Ciebie prosić o pomoc.
-To znalazłeś się we właściwym miejscu. — powiedział nagle sprzedawca, który przysłuchiwał się nam — Bardzo podoba mi się twoja opowieść, więc dam ci to lekarstwo jeżeli opowiesz mi coś jeszcze.
-Zgoda, a więc dwa lata temu..... — Mały Książę opowiadał, a sprzedawca słuchał zafascynowany. Kiedy opowieść dobiegła końca, aptekarz dał lekarstwo chłopcu i powiedział:
-Życzę ci aby Róża wyzdrowiała szybko, musisz się pospieszyć. TO lekarstwo na pewno jej pomoże. Żegnaj, mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy.
Więc poszliśmy. Mały Książę był szczęśliwy ze spotkania z życzliwym człowiekiem, który pomaga potrzebującym. Doszliśmy z powrotem do domu. Było już bardzo, bardzo późno, więc zasypiałem na stojąco. Mały Książę powiedział z wielkim smutkiem:
-Musze już wracać do siebie. Ziemia jest wspaniała, mam tylko nadzieję, że ktoś taki jak sprzedawca zajmie się Bezdomnymi i Bezrobotnymi. Odwiedzę cię jeszcze kiedyś. Żegnaj! Chlip, chlip... — Książę rozpłakał się i zniknął.
-Żegnaj! — powiedziałem, ale odpowiedzi już nie dostałem. Znów byłem sam.
Tutaj moja opowieść się kończy. Od tamtej chwili minął już prawie rok. Mój mały przyjaciel jak dotąd się nie pokazał. Kiedyś i ja postaram się go odwiedzić na jego rodzinnej planecie. Czekam więc z niecierpliwością na jego ponowny przyjazd do mnie. Już planuję co mu pokazać.