Pewnego dnia, kiedy byłam na spacerze zobaczyłam ośmioletniego chłopca, siedzącego na ławce z głową w dół. Ubrany był w zniszczoną koszulkę z krótkim rękawem, stare, podarte spodnie i sandały. Miał krótkie brąz włosy i małe niebieskie oczka. Był szczupły i niski. Postanowiłam podejść i zapytać co się stało. Okazało się, że nazywa się on Sebastian i zgubił drogę do domu. Chciałam więc dowiedzieć się jak wygląda jego dom lub coś co pomogło by mi znaleźć drogę do jego domu. Chłopiec jednak powiedział tylko tyle, że z jego domu widać park. Dalej, więc nie wiedziałam, gdzie mam go odprowadzić, gdyż w tym mieście było co najmniej pięć ogromnych parków. Sebastian wyglądał na bardzo zmęczonego i głodnego. Zabrałam go więc do domu i dałam jeść, po czym na chwilę się zdrzemnął. Ja w tym czasie myślałam jak można znaleźć jego dom lub sprawić, żeby jego rodzice się po niego zgłosili. Pomyślałam, że to miły chłopiec i nie mogę zostawić go samego. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Po trzech dniach, oglądając telewizję zobaczyliśmy program o Sebastianie i jego zdjęcie. Na dole ekranu wyświetlił się numer. Szybko zadzwoniliśmy pod niego i powiedzieliśmy gdzie znajduje się chłopiec. Po godzinie rozległ się dźwięk dzwonka. W drzwiach stanęli dwaj policjanci i rodzice Sebastiana. Kiedy Sebastian potwierdził, że to jego rodzice, przyszedł dla nas czas pożegnania. Obiecaliśmy sobie jednak, że będziemy się widywać i zostaniemy przyjaciółmi. Odwiedzałam Sebastiana dwa razy w tygodniu, spędzaliśmy razem czas świetnie się przy tym bawiąc.
Dziś na wycieczce poznałam osobę o imieniu Ewa.
Była sympatyczna i miła, była w moim wieku.
siedziałyśmy razem w autokarze.
Dużo rozmawiałysmy.
Dowiedziałam się że ma małego pieska.
Ubrana była w niebieską sukienkę w białe kropki i falbankami żółto zielone.
Gdy wycieczka dobiegła końca dałyśmy sobie nasze numery telefonu i pożegnałyśmy się.
Następnego dnia opowiedziałam mamie jak poznałam moją nową koleżankę.
Później zdzwoniłyśmy się i poszłyśmy pobawić się na placu zabaw.
I tak oto poznałam koleżankę o imieniu Ewa.
Pewnego dnia, kiedy byłam na spacerze zobaczyłam ośmioletniego chłopca, siedzącego na ławce z głową w dół. Ubrany był w zniszczoną koszulkę z krótkim rękawem, stare, podarte spodnie i sandały. Miał krótkie brąz włosy i małe niebieskie oczka. Był szczupły i niski. Postanowiłam podejść i zapytać co się stało. Okazało się, że nazywa się on Sebastian i zgubił drogę do domu. Chciałam więc dowiedzieć się jak wygląda jego dom lub coś co pomogło by mi znaleźć drogę do jego domu. Chłopiec jednak powiedział tylko tyle, że z jego domu widać park. Dalej, więc nie wiedziałam, gdzie mam go odprowadzić, gdyż w tym mieście było co najmniej pięć ogromnych parków. Sebastian wyglądał na bardzo zmęczonego i głodnego. Zabrałam go więc do domu i dałam jeść, po czym na chwilę się zdrzemnął. Ja w tym czasie myślałam jak można znaleźć jego dom lub sprawić, żeby jego rodzice się po niego zgłosili. Pomyślałam, że to miły chłopiec i nie mogę zostawić go samego. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Po trzech dniach, oglądając telewizję zobaczyliśmy program o Sebastianie i jego zdjęcie. Na dole ekranu wyświetlił się numer. Szybko zadzwoniliśmy pod niego i powiedzieliśmy gdzie znajduje się chłopiec. Po godzinie rozległ się dźwięk dzwonka. W drzwiach stanęli dwaj policjanci i rodzice Sebastiana. Kiedy Sebastian potwierdził, że to jego rodzice, przyszedł dla nas czas pożegnania. Obiecaliśmy sobie jednak, że będziemy się widywać i zostaniemy przyjaciółmi.
Odwiedzałam Sebastiana dwa razy w tygodniu, spędzaliśmy razem czas świetnie się przy tym bawiąc.
<<KONIEC>>