Napisz list do powstańca Warszawskiego.. Proszę o szybką odp.
kingusia103 Maszerując wzdłuż pola z uprawami kapusty, stwierdziłem, że jest okazja do ucieczki, bo konwojujący nas Niemiec odpędzał kobietę z koszykiem jabłek. Błyskawicznie przeskoczyłem rów i pełzając wzdłuż redlin kapusty oddalałem się od konwoju. Poczułem, zew wolności. Po przebyciu około 150 m podniosłem głowę i ujrzałem przed sobą w oddali liczne stanowiska karabinów maszynowych i kręcących się wokół nich Niemców. Zmuszony byłem dokonać odwrotu i tak samo pełznąc wrócić do szosy i znów skokiem włączyć się do przechodzącej kolumny jeńców. 4-go października 1944 r. w godzinach południowych kolejny oddział żołnierzy Armii Krajowej z Powstania Warszawskiego przekroczył bramę wjazdową Fabryki Kabli w Ożarowie; w tym właśnie oddziale znalazłem się przypadkowo po nieudanej próbie ucieczki przez pola kapusty we wsi Jawczyce. Jestem sam wśród nieznanych mi żołnierzy stłoczonych w dużej hali fabrycznej. Pomimo zmęczenia nie myślałem o odpoczynku lecz poszukiwałem kolegów z mojego zgrupowania. Był już zmierzch, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę i wykrzyknął: "Sulima" to ty? Co z twoją ucieczką? Za chwilę wszystko się wyjaśniło. "Bogdaniec" przypadkowo spotkał mnie i wkrótce przyprowadził do naszej grupy, która zgromadzona była w tej samej hali, lecz w przeciwnym jej końcu. Już było raźniej i weselej. Na betonowej podłodze było nieco słomy, która miała nam służyć za posłanie do spania. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie czerwony barwnik rozsypany na podłodze pod słomą. Rano byliśmy wysmarowani tym barwnikiem, który pod wpływem potu i wody nabierał bardzo intensywnej barwy. Byliśmy trwale oznaczeni, co uniemożliwiało dalsze próby ucieczki. Na drugi dzień na teren fabryki wjechał skład pociągu towarowego, a Niemcy rozpoczęli wprowadzanie po 60-ciu jeńców do każdego wagonu, ściśle zarejestrowanych w listach przewozowych. Już po wojnie uzyskałem z muzeum w Łambinowicach kopię takiego listu oznaczonego Nr 351, w którym ujęte są moje dane osobowe.
4-go października 1944 r. w godzinach południowych kolejny oddział żołnierzy Armii Krajowej z Powstania Warszawskiego przekroczył bramę wjazdową Fabryki Kabli w Ożarowie; w tym właśnie oddziale znalazłem się przypadkowo po nieudanej próbie ucieczki przez pola kapusty we wsi Jawczyce. Jestem sam wśród nieznanych mi żołnierzy stłoczonych w dużej hali fabrycznej. Pomimo zmęczenia nie myślałem o odpoczynku lecz poszukiwałem kolegów z mojego zgrupowania. Był już zmierzch, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę i wykrzyknął: "Sulima" to ty? Co z twoją ucieczką? Za chwilę wszystko się wyjaśniło. "Bogdaniec" przypadkowo spotkał mnie i wkrótce przyprowadził do naszej grupy, która zgromadzona była w tej samej hali, lecz w przeciwnym jej końcu. Już było raźniej i weselej.
Na betonowej podłodze było nieco słomy, która miała nam służyć za posłanie do spania. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie czerwony barwnik rozsypany na podłodze pod słomą. Rano byliśmy wysmarowani tym barwnikiem, który pod wpływem potu i wody nabierał bardzo intensywnej barwy. Byliśmy trwale oznaczeni, co uniemożliwiało dalsze próby ucieczki. Na drugi dzień na teren fabryki wjechał skład pociągu towarowego, a Niemcy rozpoczęli wprowadzanie po 60-ciu jeńców do każdego wagonu, ściśle zarejestrowanych w listach przewozowych. Już po wojnie uzyskałem z muzeum w Łambinowicach kopię takiego listu oznaczonego Nr 351, w którym ujęte są moje dane osobowe.