jakub1999
Idę podwórkiem i nagle zobaczyłam leżącego w ogródku małego pieska. Był śliczny, widać było, że ktoś go porzucił. Zrobiło mi się przykro, zabrałam go do domu. Rodziców jeszcze nie było, postanowiłam im nie mówić, że przygarnęłam pieska z ulicy. Nazwałam go Puszek. Nakarmiłam go i wykąpałam, piesek się ucieszył, że w końcu ma dach nad głową. Merdał ogonkiem i polizał mnie w rękę. Zaniosłam Puszka do swojego pokoju na górę, żeby rodzice nie zauważyli. Przygotowałam mu legowisko i przykryłam go kołderką. Kiedy Puszek poszedł spać, moi rodzice przyszli do domu. Bałam się, że mnie skrzyczą, jak zobaczą Puszka. Godzinę później słychać było szczekanie i moja mama zapytała się mnie, skąd szczeka pies. Ja odpowiedziałam, że nie wiem. Mama kiwnęła głową. I poszłam do Puszka, żeby się z nim pobawić i miałam pecha, a właściwie szczęście. Ponieważ mój tata wszedł do mojego pokoju, żeby pożyczyć mój makler. I zobaczył pieska, zapytałam się ze strachem, czy mogę go przygarnąć. On oczywiście się zgodził. Mama była szczęśliwa, że jestem grzecznym i opiekuńczym chłopcem.