Na dworze królewskim odbywała się huczna uczta, sowicie zakrapiana alkoholem. Goście bawili się wyśmienicie, raz po raz wychylając kolejne puchary. Jedynie doktor Hiszpan nie miał ochoty na hulanki. Wiedział, że jeśli zostanie pośród ucztujących, wkrótce będzie pijany. Wyszedł więc do swojej komnaty.
-Nasz dobry doktor wybiera się do spania- rzekł jeden z biesiadników, widząc oddalającego się medyka.
-Nie martwcie się- odrzekł mu drugi- Bawmy się, a potem przyjdziemy z zabawą do niego!
Jak postanowili, tak też uczynili. Gdy towarzystwo było już mocno podchmielone, całą zgrają wybrało się do komnaty doktora Hiszpana. Zabrali ze sobą wiele dzbanów napitku.
-Wpóść nas doktorze, towarzyszu miły- poczęli dobijać się do jego drzwi.
Jednak medyk wcale nie miał zamiaru wpuszczać ich do środka. Pragnął jedynie ciszy i spokoju. Nie chciał, aby pijani biesiadnicy zwalali mu się na głowę.
Na nic jednak były jego protesty. Jego towarzysze z taką siłą napierali na drzwi, że w końcu je wyważyli. W obliczu tego Hiszpan poddał się i zgodził się na jednął kolejkę. Niestety, na tej jednaj się nie skończyło. W sumie zgraja wypiła po dziewięć kielichów na głowę.
-Trudne moje życie z tymi ludźmi- powiedział doktor, czując, jak wiruje mu w głowie- Szedłem spać trzeźwy, a wstanę pijany.
Na podstawie fraszki "O doktorze Hiszpanie"
*************************************************************
Na dworze królewskim odbywała się huczna uczta, sowicie zakrapiana alkoholem. Goście bawili się wyśmienicie, raz po raz wychylając kolejne puchary. Jedynie doktor Hiszpan nie miał ochoty na hulanki. Wiedział, że jeśli zostanie pośród ucztujących, wkrótce będzie pijany. Wyszedł więc do swojej komnaty.
-Nasz dobry doktor wybiera się do spania- rzekł jeden z biesiadników, widząc oddalającego się medyka.
-Nie martwcie się- odrzekł mu drugi- Bawmy się, a potem przyjdziemy z zabawą do niego!
Jak postanowili, tak też uczynili. Gdy towarzystwo było już mocno podchmielone, całą zgrają wybrało się do komnaty doktora Hiszpana. Zabrali ze sobą wiele dzbanów napitku.
-Wpóść nas doktorze, towarzyszu miły- poczęli dobijać się do jego drzwi.
Jednak medyk wcale nie miał zamiaru wpuszczać ich do środka. Pragnął jedynie ciszy i spokoju. Nie chciał, aby pijani biesiadnicy zwalali mu się na głowę.
Na nic jednak były jego protesty. Jego towarzysze z taką siłą napierali na drzwi, że w końcu je wyważyli. W obliczu tego Hiszpan poddał się i zgodził się na jednął kolejkę. Niestety, na tej jednaj się nie skończyło. W sumie zgraja wypiła po dziewięć kielichów na głowę.
-Trudne moje życie z tymi ludźmi- powiedział doktor, czując, jak wiruje mu w głowie- Szedłem spać trzeźwy, a wstanę pijany.
Chce Naj