Kiedy wyszło na jaw, że Wojciech Grzyb zrezygnował w grze w reprezentacji Polski przypomniała się pewna scenka z mistrzostw świata w Japonii. Scenka, która jest chyba najlepszym komentarzem do tego jak potraktowany został środkowy Resovii przez Daniela Castellaniego.
Otóż podczas meczu jeden z kibiców rzucił hasło: „Grzyb na boisko”. Inny mądrala rezolutnie ripostował: „ Nie wejdzie, bo dzisiaj nie jest pora grzybowa”. Scenka żenująca, ale jakże prorocza.
W drużynie Daniela Castellaniego pora nie grzybowa trwała przez całą Ligę Światową. Wicemistrz świata był na każde wezwanie Daniela Castellaniego, jeździł z drużyną po całym świecie, był w Brazylii, Wenezueli i Finlandii. Znalazł się w składzie biało-czerwonych na osiem spotkań, ale czas spędzał głownie na staniu w kwadracie dla rezerwowych i czytaniu książek (to drugie mogliśmy zaobserwować w filmikach produkowanych przez Krzysztofa Ignaczaka).
Doświadczony, utytułowany siatkarz nie dostał wolnego na czas Ligi Światowej, tak jak kilku innych jego kolegów ze srebrnej drużyny. Był gotowy na każde wezwanie selekcjonera. Ale gdy przychodziło do grania, Castellani zawsze stawiał na innych, Możdżonka, Nowakowskiego, a nawet rekonwalescenta Kadziewicza i juniora Kłosa. Grzyb stał w kwadracie dla rezerwowych i czekał, czekał, czekał…
W sumie na boisku spędził kilkanaście minut, zdobył trzy punkty i pewnie nie raz się zastanawiał czemu został potraktowany jak piąte koło u wozu. Daniel Castellani nie dał Grzybowi szansy w tegorocznej edycji Ligi Światowej, dał za to jasny sygnał, że Grzyb będzie w tej kadrze, czwartym, może piątym środkowym. Bo do drużyny wraca przecież Daniel Pliński.
Kiedy wyszło na jaw, że Wojciech Grzyb zrezygnował w grze w reprezentacji Polski przypomniała się pewna scenka z mistrzostw świata w Japonii. Scenka, która jest chyba najlepszym komentarzem do tego jak potraktowany został środkowy Resovii przez Daniela Castellaniego.
Otóż podczas meczu jeden z kibiców rzucił hasło: „Grzyb na boisko”. Inny mądrala rezolutnie ripostował: „ Nie wejdzie, bo dzisiaj nie jest pora grzybowa”. Scenka żenująca, ale jakże prorocza.
W drużynie Daniela Castellaniego pora nie grzybowa trwała przez całą Ligę Światową. Wicemistrz świata był na każde wezwanie Daniela Castellaniego, jeździł z drużyną po całym świecie, był w Brazylii, Wenezueli i Finlandii. Znalazł się w składzie biało-czerwonych na osiem spotkań, ale czas spędzał głownie na staniu w kwadracie dla rezerwowych i czytaniu książek (to drugie mogliśmy zaobserwować w filmikach produkowanych przez Krzysztofa Ignaczaka).
Doświadczony, utytułowany siatkarz nie dostał wolnego na czas Ligi Światowej, tak jak kilku innych jego kolegów ze srebrnej drużyny. Był gotowy na każde wezwanie selekcjonera. Ale gdy przychodziło do grania, Castellani zawsze stawiał na innych, Możdżonka, Nowakowskiego, a nawet rekonwalescenta Kadziewicza i juniora Kłosa. Grzyb stał w kwadracie dla rezerwowych i czekał, czekał, czekał…
W sumie na boisku spędził kilkanaście minut, zdobył trzy punkty i pewnie nie raz się zastanawiał czemu został potraktowany jak piąte koło u wozu.
Daniel Castellani nie dał Grzybowi szansy w tegorocznej edycji Ligi Światowej, dał za to jasny sygnał, że Grzyb będzie w tej kadrze, czwartym, może piątym środkowym. Bo do drużyny wraca przecież Daniel Pliński.