To był dwudziesty czwarty grudzień rok temu. Nie trzeba było iść do szkoły więc spałam do dziesiątej. Gdy jeszcze w piżamie zeszłam na dół zobaczyłam tatę niosącego choinkę. Popędziłam na górę się przebrać i z powrotem zbiegłam na dół. Zaczęliśmy razem a ojcem ubierać choinkę. Było mi smutno ze mamy nie moze z nami . Odkąd rozwiadła się tatą wiedziałyśmy się coraz rzadziej. Właściwie mama mogła być z nami ale nie chciała.
Po kilku godzinach pojechaliśmy do babci i dziadka. Czekała tam na nas z dwunastoma ppotrawami przygotowywanymi od kilku dni. Przy każdym miejscu przy stole było napisane kto gdzie siedzi. "Ciocia Krysia", "Wujek Arek"... Były imiona wszystkich tylko nie mamy. W rogu przy ścianie obok śmietnika stał stołek a na nim karteczka z napisem "Niespodziewany gość". Minęlo pół godziny i wszyscy się zjechali, wszyscy prócz mamy. Zjedliśmy świąteczną kolację, połamaliśmy się opłatkiem i śpiewaliśmy kolędy. Strazsnie brakowało mi mamy, przypominałam sobie te chwile kiedy siedziałą tam z nami, przytulała mnie i śpiewała kolędy.
Po jakimś czasie ktos zapukał do drzwi babcia ze ździwieniem otworzyła i ujrzała w nich mamę. Rzuciłam się jej w ramiona i... chyba zresztą sami wiecie jakie będzie zakończenie.
Może być takie opowiadanie?? Trochę słabe ale nie miałam czasu rzeby wymyślić lepsze
To był dwudziesty czwarty grudzień rok temu. Nie trzeba było iść do szkoły więc spałam do dziesiątej. Gdy jeszcze w piżamie zeszłam na dół zobaczyłam tatę niosącego choinkę. Popędziłam na górę się przebrać i z powrotem zbiegłam na dół. Zaczęliśmy razem a ojcem ubierać choinkę. Było mi smutno ze mamy nie moze z nami . Odkąd rozwiadła się tatą wiedziałyśmy się coraz rzadziej. Właściwie mama mogła być z nami ale nie chciała.
Po kilku godzinach pojechaliśmy do babci i dziadka. Czekała tam na nas z dwunastoma ppotrawami przygotowywanymi od kilku dni. Przy każdym miejscu przy stole było napisane kto gdzie siedzi. "Ciocia Krysia", "Wujek Arek"... Były imiona wszystkich tylko nie mamy. W rogu przy ścianie obok śmietnika stał stołek a na nim karteczka z napisem "Niespodziewany gość". Minęlo pół godziny i wszyscy się zjechali, wszyscy prócz mamy. Zjedliśmy świąteczną kolację, połamaliśmy się opłatkiem i śpiewaliśmy kolędy. Strazsnie brakowało mi mamy, przypominałam sobie te chwile kiedy siedziałą tam z nami, przytulała mnie i śpiewała kolędy.
Po jakimś czasie ktos zapukał do drzwi babcia ze ździwieniem otworzyła i ujrzała w nich mamę. Rzuciłam się jej w ramiona i... chyba zresztą sami wiecie jakie będzie zakończenie.
Może być takie opowiadanie?? Trochę słabe ale nie miałam czasu rzeby wymyślić lepsze