Któregoś niedzielnego popołudnia po włóczeniu się po Saskiej Kępie i okolicach nieco zgłodnieliśmy. Nie byliśmy zbyt eleganccy, ale postanowiliśmy pójść w końcu w miejsce, które często mijamy, czyli do Domu Polskiego. Plus dla obsługi, która nie zrobiła dziwnych min na nasze nieformalne stroje (ani w dresach, ani w klapkach nie byliśmy:), ale obydwoje w dżinsach i jakiś codziennych swetrach). Wystrój bardzo przyjemny, w stylu ziemiańskiego dworku. Obsługa miła, ale bez szaleństwa. Ceny wysokie, ale znośne. Jedzenie średnie. To nas rozczarowało, liczyliśmy na coś wyjątkowego, a było absolutnie nijak. Zarówno zupy, jak i dania główne. Z deseru zrezygnowaliśmy. Szkoda tego miejsca, bo mogłoby być wyjątkowe, a jest drogie i przeciętne.
Któregoś niedzielnego popołudnia po włóczeniu się po Saskiej Kępie i okolicach nieco zgłodnieliśmy. Nie byliśmy zbyt eleganccy, ale postanowiliśmy pójść w końcu w miejsce, które często mijamy, czyli do Domu Polskiego.
Plus dla obsługi, która nie zrobiła dziwnych min na nasze nieformalne stroje (ani w dresach, ani w klapkach nie byliśmy:), ale obydwoje w dżinsach i jakiś codziennych swetrach). Wystrój bardzo przyjemny, w stylu ziemiańskiego dworku. Obsługa miła, ale bez szaleństwa. Ceny wysokie, ale znośne. Jedzenie średnie. To nas rozczarowało, liczyliśmy na coś wyjątkowego, a było absolutnie nijak. Zarówno zupy, jak i dania główne. Z deseru zrezygnowaliśmy. Szkoda tego miejsca, bo mogłoby być wyjątkowe, a jest drogie i przeciętne.