Pewnego dnia w czasie wojny ksiądz Stefan Wyszyński podczas spaceru usłyszał kobiecy krzyk z chaty oddalonej od wsi. Gdy otworzył drzwi, okazało się że samotna kobieta zaczynała rodzić. Było za późno, aby wezwać pomoc i późniejszy prymas musiał towarzyszyć rodzącej trzymając ją za rękę. Po latach mówił, że było to trudne przeżycie: Nie mogłem jej pomóc, bo nie umiałem.
Pewnego dnia w czasie wojny ksiądz Stefan Wyszyński podczas spaceru usłyszał kobiecy krzyk z chaty oddalonej od wsi. Gdy otworzył drzwi, okazało się że samotna kobieta zaczynała rodzić. Było za późno, aby wezwać pomoc i późniejszy prymas musiał towarzyszyć rodzącej trzymając ją za rękę. Po latach mówił, że było to trudne przeżycie: Nie mogłem jej pomóc, bo nie umiałem.