Jako jedyny ocalałem z potopu-pamiętnik Noego z opisem przyżyć Prosze na jutro daje naj :D pliss
guzikprawda
Dzień pierwszy Postanowiłem, że napiszę pamiętnik, aby zachować dla potomnych cząstkę siebie i Boga. Arka już prawie gotowa. Trzeba tylko pokryć resztę dachu i będziemy gotowi do przeżycia tych strasznych dni na pokładzie. Moi synowie wprowadzili już większość zwierząt na pokład. Zostały tylko słonie i żyrafy. Zajmie się nimi Set. Moja żona zgromadziła zapasy, więc nie umrzemy z głodu, przynajmniej przez jakiś czas. Tak bardzo się boję. W pełni ufam Bogu, ale pozostaje we mnie niepewność, że to wszystko może się źle skończyć. Najbardziej boję się, że klatki nie wytrzymają i niebezpieczne zwierzęta zabiją moją rodzinę. Czeka nas podróż w nieznane. Emzara pociesza mnie w tych trudnych chwilach i mówi, żebym nie martwił się statkiem, bo na pewno wytrzyma nawet najdłuższą podróż.
Dzień drugi Zaczął padać deszcz. Z nieba dosłownie leje się woda. Ledwie zdążyliśmy wejść na arkę, a dolina zamieniła się w ogromne jezioro. Statek zaczyna się chybotać, więc niedługo uniesiemy się na wodzie i popłyniemy.
Dzień trzeci Jestem przerażony moim statkiem. Wszystko trzeszczy i szeleści, a zwierzęta nocą nie dają nam spać. Mam nadzieję, że to zmieni, do wszyscy jesteśmy niewyspani. Wody jest już tyle, że nie widać naszego ulubionego wzgórza. Zniknęło pod taflą morza, jak całe nasze dotychczasowe życie. Wszystko w dolinie umarło. Nie widać krzewów, ani drzew. Ogarnia mnie ogromny smutek na myśl o tych wszystkich nieszczęsnych ludziach, którzy uciekają przed tą wodą, a i tak zginą. Żal ogarnia moje serce.
Dzień czwarty Wszystko zniknęło. Nie widać już nawet żadnych gór. Najwyższe szczyty pokryte wodą, a my sami na tej łodzi. Ani jednej żywej duszy poza nami na całym świecie. Wszyscy opłakujemy zmarłych. Byli wśród nich nasi sąsiedzi, krewni, ukochani, nawet wrogowie. W takiej chwili wybaczamy im wszystko i kochamy każdego jednakowo.
Dzień piąty Trudno żyć bez żadnych rozrywek i ze świadomością bycia jedynymi żywymi osobami na świecie. Powoli zaczynamy odczuwać ogromną samotność. Moja żona uśmiecha się, ale widzę w jej oczach smutek, bo nie ma z kim porozmawiać. JA jestem teraz kiepskim towarzyszem do rozmów, bo jedyne, czego pragnę, to wyjść z tego żywo. Pragnę żyć i ocalić bliskich. Nadal pada deszcz.
Dzień dziesiąty Czuję ogromny strach. Serce bije mi szybko. Boję się, że oszaleję. Boję się, że umrę. Boję się, że umrą moi bliscy. Codziennie wypuszczam gołębia z nadzieją, że powróci z dobrą nowiną. Najgorszy jest brak jakiejkolwiek nowiny.
Dzień piętnasty W końcu przestało padać. Dzisiaj zobaczyłem mojego gołębia. Niósł w dzióbie małą gałązkę. W pierwszym momencie nie wiedziałem o co chodzi, dopiero widok zieleni ucieszył moje serce. Gałązka oznaczała, że gdzieś tam znad wody musi wystawać drzewo. Prawdziwe drzewo! Czyżby była to ta dobra nowina, której tak oczekujemy?
Dzień szesnasty Z daleka widać coś, jakby kawałek lądu. Wraz z synami staramy się nakierować tam arkę. Oby nie była to tylko złudna nadzieja!
Dzień siedemnasty Ocalałem! Dziękuję Ci Boże za to, że wraz z moją rodziną nadal żyjemy. Przepiękna tęcza ozdobiła niebo i woda powoli zaczyna opadać odsłaniając coraz większą powierzchnię Ziemi. Dziękujemy za stały ląd pod nogami! Nasza wdzięczność nie zna granic! Zrobimy wszystko, aby odbudować ludzkość Tobie, Boże, na Twoją cześć. Kocham ziemię, kocham każdy kamień, każdy listek na drzewie i każdego, kto musiał zginąć w tym potwornym potopie! Pora ruszyć w nowy świat i zasiedlić go ponownie!
(tak naprawdę to potop trwał 150 dni, więc możesz sobie pozmieniać numerki przy dniach)
Postanowiłem, że napiszę pamiętnik, aby zachować dla potomnych cząstkę siebie i Boga.
Arka już prawie gotowa. Trzeba tylko pokryć resztę dachu i będziemy gotowi do przeżycia tych strasznych dni na pokładzie. Moi synowie wprowadzili już większość zwierząt na pokład. Zostały tylko słonie i żyrafy. Zajmie się nimi Set. Moja żona zgromadziła zapasy, więc nie umrzemy z głodu, przynajmniej przez jakiś czas.
Tak bardzo się boję. W pełni ufam Bogu, ale pozostaje we mnie niepewność, że to wszystko może się źle skończyć. Najbardziej boję się, że klatki nie wytrzymają i niebezpieczne zwierzęta zabiją moją rodzinę. Czeka nas podróż w nieznane. Emzara pociesza mnie w tych trudnych chwilach i mówi, żebym nie martwił się statkiem, bo na pewno wytrzyma nawet najdłuższą podróż.
Dzień drugi
Zaczął padać deszcz. Z nieba dosłownie leje się woda. Ledwie zdążyliśmy wejść na arkę, a dolina zamieniła się w ogromne jezioro. Statek zaczyna się chybotać, więc niedługo uniesiemy się na wodzie i popłyniemy.
Dzień trzeci
Jestem przerażony moim statkiem. Wszystko trzeszczy i szeleści, a zwierzęta nocą nie dają nam spać. Mam nadzieję, że to zmieni, do wszyscy jesteśmy niewyspani.
Wody jest już tyle, że nie widać naszego ulubionego wzgórza. Zniknęło pod taflą morza, jak całe nasze dotychczasowe życie. Wszystko w dolinie umarło. Nie widać krzewów, ani drzew. Ogarnia mnie ogromny smutek na myśl o tych wszystkich nieszczęsnych ludziach, którzy uciekają przed tą wodą, a i tak zginą. Żal ogarnia moje serce.
Dzień czwarty
Wszystko zniknęło. Nie widać już nawet żadnych gór. Najwyższe szczyty pokryte wodą, a my sami na tej łodzi. Ani jednej żywej duszy poza nami na całym świecie. Wszyscy opłakujemy zmarłych. Byli wśród nich nasi sąsiedzi, krewni, ukochani, nawet wrogowie. W takiej chwili wybaczamy im wszystko i kochamy każdego jednakowo.
Dzień piąty
Trudno żyć bez żadnych rozrywek i ze świadomością bycia jedynymi żywymi osobami na świecie. Powoli zaczynamy odczuwać ogromną samotność. Moja żona uśmiecha się, ale widzę w jej oczach smutek, bo nie ma z kim porozmawiać. JA jestem teraz kiepskim towarzyszem do rozmów, bo jedyne, czego pragnę, to wyjść z tego żywo. Pragnę żyć i ocalić bliskich. Nadal pada deszcz.
Dzień dziesiąty
Czuję ogromny strach. Serce bije mi szybko. Boję się, że oszaleję. Boję się, że umrę. Boję się, że umrą moi bliscy. Codziennie wypuszczam gołębia z nadzieją, że powróci z dobrą nowiną. Najgorszy jest brak jakiejkolwiek nowiny.
Dzień piętnasty
W końcu przestało padać. Dzisiaj zobaczyłem mojego gołębia. Niósł w dzióbie małą gałązkę. W pierwszym momencie nie wiedziałem o co chodzi, dopiero widok zieleni ucieszył moje serce. Gałązka oznaczała, że gdzieś tam znad wody musi wystawać drzewo. Prawdziwe drzewo! Czyżby była to ta dobra nowina, której tak oczekujemy?
Dzień szesnasty
Z daleka widać coś, jakby kawałek lądu. Wraz z synami staramy się nakierować tam arkę. Oby nie była to tylko złudna nadzieja!
Dzień siedemnasty
Ocalałem! Dziękuję Ci Boże za to, że wraz z moją rodziną nadal żyjemy. Przepiękna tęcza ozdobiła niebo i woda powoli zaczyna opadać odsłaniając coraz większą powierzchnię Ziemi. Dziękujemy za stały ląd pod nogami! Nasza wdzięczność nie zna granic! Zrobimy wszystko, aby odbudować ludzkość Tobie, Boże, na Twoją cześć. Kocham ziemię, kocham każdy kamień, każdy listek na drzewie i każdego, kto musiał zginąć w tym potwornym potopie!
Pora ruszyć w nowy świat i zasiedlić go ponownie!
(tak naprawdę to potop trwał 150 dni, więc możesz sobie pozmieniać numerki przy dniach)