olało jak cholera. Noga wisiała dosłownia na fragmencie skóry. Stopa, prawie cała łydka, kości – wszystko roztrzaskane. Krew lała się w zastraszającym tempie wsiąkając w obcą, wilgotną ziemię. Miał ochotę wyć z bólu, ale nie mógł. Przynajmniej nie w sytuacji kiedy jego krzyk mógł skończyć się zwabieniem oddziału wroga, który przechodził w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów. Milczał więc, a łzy lały się po policzkach. Jako żołnierz przygotowany był na wiele sytuacji. Również na te najgorsze. Pomimo ogromnego bólu sięgnął po zestaw do hamowania krwotoków. Zdołał jedynie posypać rozszarpaną nogę tym co w żargonie wojskowym nazywają “pudrem” i stracił przytomność. Po kilkunastu godzinach zbudził go deszcz. Zimny dreszcz wstrząsnął całym ciałem. Zakaszlał i podniósł się lekko na rękach. Świtało więc mógł z grubsza obejrzeć nogę. Wyglądało to fatalnie, ale puder swoje zrobił. Krwawienie ustało. Pomimo tego czuł się bardzo osłabiony. Sięgnął po nadajnik, ale to co po nim zostało nie nadawało się do użycia. Nie mógł w tym momencie wezwać pomocy. Jedyne na co liczył to lokalizator wszczepiony pod skórę. Tylko, że pomoc mogła nadejść nawet za kilka dni. Wiedział doskonale, że im dłużej to potrwa tym mniejsza szansa na odzyskanie w pełni sprawnej, a co najważniejsze, własnej nogi. Nie chciał kawałka metalu. Pomimo ogromnego osłabienia postanowił działać. Z największym trudem sięgnął po skrzyneczkę, która zajmowała niemal cały plecak. Włączył urządzenie. Działało! Po raz pierwszy od kilku dni na jego twarzy zagościł uśmiech. Teraz, kiedy znieczulona noga nie wysyłała żadnych sygnałów do mózgu, mógł sobie na to pozwolić. Trzy – tyle wkłuć należy wykonać jeśli korzystasz z First Aid Kit czyli zestawu pierwszej pomocy pozostającego na wyposażeniu każdego żołnierza sił lądowych już od 8 lat. Obok wielu zalet zestaw ten posiada jedną wielką wadę – waży około dziesięciu kilogramów, ale ponieważ jego wartośc jest nie do przecenienia zdecydowano się na masowe wprowadzenie go do armi. Urządzenie potwierdziło – wkłucia prawidłowe . Teraz mógł już tylko czekać. Miał szczęście, bo z tego co się zorientował linia frontu przesunęła się znacznie na północ. Poza dalekimi odgłosami wybuchów niewiele było słychać. Tymczasem armia nanobotów wlewała się do żyły. Widział, że pierwsze rozpoznanie za nimi, bo również w drugm przewodzie pojawił się płyn – aminokwasy, cukry, witaminy, wszystko w odpowiedniej proporcji. Następny etap trwał trochę dłużej. Krążąc naczyniami krwionośnymi mikroskopijne nanomaszyny lokalizują wszystkie ubytki. W przypadku nogi sytuacja była oczywista. Po godzinie również w trzecim przewodzie pojawiła się ciecz. To jego własne, sklonowane komórki macierzyste. Czuł się bardzo dziwnie. Poprzez przyśpieszenie rytmu serca i stymulację szpiku nanoboty powodowały, że osoba “leczona” zwykle czuła ogromny niepokój. Mimo to starał się zapanować nad emocjami. Po pięciu godzinach rozpoczął się proces rekonstrukcji. Z zadziwiającą szybkością w miejscu poharatanej nogi rosła przezroczysta sieć. Wiedział, że to tylko rusztowanie. Znowu zrobiło mu się słabo. Taka rekonstrukcja to dla organizmu ogromne wyzwanie. Rytm serca powoli się uspokajał. Poczuł senność.
olało jak cholera. Noga wisiała dosłownia na fragmencie skóry. Stopa, prawie cała łydka, kości – wszystko roztrzaskane. Krew lała się w zastraszającym tempie wsiąkając w obcą, wilgotną ziemię. Miał ochotę wyć z bólu, ale nie mógł. Przynajmniej nie w sytuacji kiedy jego krzyk mógł skończyć się zwabieniem oddziału wroga, który przechodził w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów. Milczał więc, a łzy lały się po policzkach.
Jako żołnierz przygotowany był na wiele sytuacji. Również na te najgorsze. Pomimo ogromnego bólu sięgnął po zestaw do hamowania krwotoków. Zdołał jedynie posypać rozszarpaną nogę tym co w żargonie wojskowym nazywają “pudrem” i stracił przytomność.
Po kilkunastu godzinach zbudził go deszcz. Zimny dreszcz wstrząsnął całym ciałem. Zakaszlał i podniósł się lekko na rękach. Świtało więc mógł z grubsza obejrzeć nogę. Wyglądało to fatalnie, ale puder swoje zrobił. Krwawienie ustało. Pomimo tego czuł się bardzo osłabiony. Sięgnął po nadajnik, ale to co po nim zostało nie nadawało się do użycia. Nie mógł w tym momencie wezwać pomocy. Jedyne na co liczył to lokalizator wszczepiony pod skórę. Tylko, że pomoc mogła nadejść nawet za kilka dni. Wiedział doskonale, że im dłużej to potrwa tym mniejsza szansa na odzyskanie w pełni sprawnej, a co najważniejsze, własnej nogi. Nie chciał kawałka metalu.
Pomimo ogromnego osłabienia postanowił działać. Z największym trudem sięgnął po skrzyneczkę, która zajmowała niemal cały plecak. Włączył urządzenie. Działało! Po raz pierwszy od kilku dni na jego twarzy zagościł uśmiech. Teraz, kiedy znieczulona noga nie wysyłała żadnych sygnałów do mózgu, mógł sobie na to pozwolić.
Trzy – tyle wkłuć należy wykonać jeśli korzystasz z First Aid Kit czyli zestawu pierwszej pomocy pozostającego na wyposażeniu każdego żołnierza sił lądowych już od 8 lat. Obok wielu zalet zestaw ten posiada jedną wielką wadę – waży około dziesięciu kilogramów, ale ponieważ jego wartośc jest nie do przecenienia zdecydowano się na masowe wprowadzenie go do armi.
Urządzenie potwierdziło – wkłucia prawidłowe . Teraz mógł już tylko czekać. Miał szczęście, bo z tego co się zorientował linia frontu przesunęła się znacznie na północ. Poza dalekimi odgłosami wybuchów niewiele było słychać. Tymczasem armia nanobotów wlewała się do żyły. Widział, że pierwsze rozpoznanie za nimi, bo również w drugm przewodzie pojawił się płyn – aminokwasy, cukry, witaminy, wszystko w odpowiedniej proporcji. Następny etap trwał trochę dłużej. Krążąc naczyniami krwionośnymi mikroskopijne nanomaszyny lokalizują wszystkie ubytki. W przypadku nogi sytuacja była oczywista. Po godzinie również w trzecim przewodzie pojawiła się ciecz. To jego własne, sklonowane komórki macierzyste. Czuł się bardzo dziwnie. Poprzez przyśpieszenie rytmu serca i stymulację szpiku nanoboty powodowały, że osoba “leczona” zwykle czuła ogromny niepokój. Mimo to starał się zapanować nad emocjami. Po pięciu godzinach rozpoczął się proces rekonstrukcji. Z zadziwiającą szybkością w miejscu poharatanej nogi rosła przezroczysta sieć. Wiedział, że to tylko rusztowanie. Znowu zrobiło mu się słabo. Taka rekonstrukcja to dla organizmu ogromne wyzwanie. Rytm serca powoli się uspokajał. Poczuł senność.