Jakie było najważniejsze wydarzenie polityczne minionego tygodnia opis na stronę A5 i własne zdanie też na stronę A5
megalol666
Gdyby pokusić się o krótkie podsumowanie kończącego się już tygodnia można by stwierdzić, iż upłynął on pod znakiem dywagacji na temat kryzysu oraz doniesień o kolejnych laureatach nagrody Nobla.
Skoncentrujmy się jednak na naszym kraju. Otóż w Polsce tydzień rozpoczął się powoli dogasającą, medialną pożogą wokół tzw. wojny futbolowej, z ministrem sportu Drzewieckim oraz PZPN po przeciwnych stronach barykady. Bój, który w mgnieniu oka przeobraził się w sprawę narodową, czy też kwestię obrony polskiego honoru. Co więcej, myślę, że nie będzie błędem stwierdzenie, iż w tym konflikcie, były momenty gdy minister Drzewiecki mógł liczyć na poparcie nawet najbardziej zatwardziałych przeciwników polskiej piłki kopanej, często szumnie określanej dumnym mianem futbolu. Do pewnego momentu wszystko przebiegało ładnie i pięknie. Hasła: rozgonić PZPN! Precz z leśnymi dziadkami! Precz z Listkiewiczem! A efekty starcia, zapytacie Państwo. Wielka klapa, zawiedzione nadzieje, olbrzymie rozczarowanie, jedno wielkie nieporozumienie, publiczne ośmieszenie, czy też według terminologii piłkarskiej mecz oddany walkowerem. Tak tylko gwoli ścisłości wynik starcia 3:0 dla PZPN. Jeśli mogę sobie pozwolić na osobistą dygresję, to w całej tej medialnej zawierusze zainteresował mnie i w pewnym stopniu także zasmucił brak doniesień na temat czegoś takiego jak wymierzony przeciw PZPN bunt, czy też protest piłkarzy. Choć pewnie w odpowiedzi, lakonicznie by stwierdzili, a co my, biedne żuczki możemy...
Skoncentrujmy się jednak na naszym kraju. Otóż w Polsce tydzień rozpoczął się powoli dogasającą, medialną pożogą wokół tzw. wojny futbolowej, z ministrem sportu Drzewieckim oraz PZPN po przeciwnych stronach barykady. Bój, który w mgnieniu oka przeobraził się w sprawę narodową, czy też kwestię obrony polskiego honoru. Co więcej, myślę, że nie będzie błędem stwierdzenie, iż w tym konflikcie, były momenty gdy minister Drzewiecki mógł liczyć na poparcie nawet najbardziej zatwardziałych przeciwników polskiej piłki kopanej, często szumnie określanej dumnym mianem futbolu. Do pewnego momentu wszystko przebiegało ładnie i pięknie. Hasła: rozgonić PZPN! Precz z leśnymi dziadkami! Precz z Listkiewiczem! A efekty starcia, zapytacie Państwo. Wielka klapa, zawiedzione nadzieje, olbrzymie rozczarowanie, jedno wielkie nieporozumienie, publiczne ośmieszenie, czy też według terminologii piłkarskiej mecz oddany walkowerem. Tak tylko gwoli ścisłości wynik starcia 3:0 dla PZPN. Jeśli mogę sobie pozwolić na osobistą dygresję, to w całej tej medialnej zawierusze zainteresował mnie i w pewnym stopniu także zasmucił brak doniesień na temat czegoś takiego jak wymierzony przeciw PZPN bunt, czy też protest piłkarzy. Choć pewnie w odpowiedzi, lakonicznie by stwierdzili, a co my, biedne żuczki możemy...