Wstałam jak zwykle o godzinie siódmej. Codzienna rutyna: łazienka, śniadanie, wszystko w pośpiechu, ale i tak spóźniona wyszłam z domu do szkoły. Biegłam całą drogę. Stop. Gdzie jest moja szkoła?
Stałam przed budynkiem, ale to nie była moja szkoła. Przecierałam oczy ze zdumienia.Marzyłam coprawda, żeby nasza szkoła była choc trochę ładniejsza, a to co widziałam przed sobą to szczyt marzeń. Piękny, cały ze szkła i aluminium. Wysoki,aż do chmur. Schody z czerwonej skóry zachęcały do wejścia. Uf, wzięłam głęboki oddech i weszłam. W środku gwar, byli już moi koledzy i koleżanki, wszyscy zdumieni jak ja. Szukaliśmy klasy, każde drzwi były pięknie opisane. Język polski zachęcał do wejścia samymi piątkami, matematyka brakiem sprawdzianów. Według starego planu lekcji miała być właśnie matematyka. Weszliśmy więc do klasy z napisem tego przedmiotu. W środku czekała już na nas nauczycielka, inna, nie ta co zwykle. Uśmiechnięta od ucha do ucha. Lekcja była wspaniała. Cały czas bawiliśmy się w liczenie. Nie było to jakieś przedszkolne. Przerabialiśmy trudne zadania,ale w taki sposób, że nie można się było nudzić i wszystko było zrozumiałe.........
Jest to forma opowiadania raczej fantastycznego, nie wiem czy dobrze zrozumiałam treść polecenia. Jednak wydaje mi się,że o to chodziło.
Wstałam jak zwykle o godzinie siódmej. Codzienna rutyna: łazienka, śniadanie, wszystko w pośpiechu, ale i tak spóźniona wyszłam z domu do szkoły. Biegłam całą drogę. Stop. Gdzie jest moja szkoła?
Stałam przed budynkiem, ale to nie była moja szkoła. Przecierałam oczy ze zdumienia.Marzyłam coprawda, żeby nasza szkoła była choc trochę ładniejsza, a to co widziałam przed sobą to szczyt marzeń. Piękny, cały ze szkła i aluminium. Wysoki,aż do chmur. Schody z czerwonej skóry zachęcały do wejścia. Uf, wzięłam głęboki oddech i weszłam. W środku gwar, byli już moi koledzy i koleżanki, wszyscy zdumieni jak ja. Szukaliśmy klasy, każde drzwi były pięknie opisane. Język polski zachęcał do wejścia samymi piątkami, matematyka brakiem sprawdzianów. Według starego planu lekcji miała być właśnie matematyka. Weszliśmy więc do klasy z napisem tego przedmiotu. W środku czekała już na nas nauczycielka, inna, nie ta co zwykle. Uśmiechnięta od ucha do ucha. Lekcja była wspaniała. Cały czas bawiliśmy się w liczenie. Nie było to jakieś przedszkolne. Przerabialiśmy trudne zadania,ale w taki sposób, że nie można się było nudzić i wszystko było zrozumiałe.........
Jest to forma opowiadania raczej fantastycznego, nie wiem czy dobrze zrozumiałam treść polecenia. Jednak wydaje mi się,że o to chodziło.