Jak oceniam postać Jima Hawkinsa z książki pod tytułem "wyspa skarbów" pilnie prosze dam jako najlepsze...;)
orlispaj1
Wszystkim zapewne jest znana książka Roberta Louisa Stevensona pt. „Wyspa skarbów”. Na jej podstawie powstało zarówno wiele filmów jak i gier komputerowych. Jedną z najnowszych jest gra „Kurs: Wyspa Skarbów”. Nie jest to, jak z początku można by podejrzewać gra, w której podążamy tropem wydarzeń przedstawionych w powieści. Naszym zadaniem będzie wcielić się w bohaterów „Wyspy Skarbów” i poprowadzić ich na kolejną fascynującą przygodę, po wielu latach odpoczynku od rozrób. Już na samym początku warto zauważyć, że fabułę robiła osoba z pomysłem. Często, gdy gra powstaje na kanwie książki, jest ona nieciekawa dla osób, które przeczytały jej wersję literacką. Taka sytuacja miała chociażby miejsce przy grach na podstawie książek Agathy Christie. Tutaj spotykamy się z bardzo znanymi i lubianymi postaciami, jednak wątek, w którym bierzemy udział nie ma nic wspólnego z wątkiem książkowym. Wcielamy się w postać Jima Hawkinsa, który po zdobyciu skarbu zakupił swój własny statek i zajął się handlem. Pewnego wieczora, gdy Jim siedział sobie spokojnie w swojej kajucie, do jego okna zastukało pewne dziwne ptaszysko. Okazało się, iż była to papuga Długiego Johna Silvera, dawnego towarzysza Jima. Ptak przyniósł informację o śmierci swego właściciela i dał Jimowi mapę oraz łamigłówkę, dzięki, której, miał on odnaleźć testament, który pozostawił mu John. W tym oto momencie, na statek naszego bohatera wtargnęli piraci, porzuceni niegdyś przez niego na bezludnej wyspie. Naszym zadaniem jest wyciągnąć Jima z opresji i razem z nim udać się na poszukiwanie skarbu. W trakcie tej przygody czeka nas mnóstwo łamigłówek i niebezpieczeństw. Na szczęście, z każdej opresji możemy wyjść obronną ręką i nie trzeba do tego wcale umiejętności zręcznościowych, gdyż gra jest całkowicie utrzymana w konwencji point-and-click. Od strony graficznej gra jest całkiem dobra. Gracz ma możliwość rozglądać się we wszystkie strony, co daje bardzo dokładny ogląd sytuacji. Jednak ma to też swoje wady. Jako, że obraz obraca się wraz z ruchem myszki, po pewnym czasie dostałam całkowitego oczopląsu, a na dłuższą metę zaczęło mi się nawet kręcić w głowie. To, co początkowo uznałam za zaletę, mocno dało mi się we znaki. Mimo to, trzeba przyznać, że widoki, które są nam serwowane, są naprawdę ładne. Od pięknego lasu, przez piaszczyste plaże, aż po mroczny przylądek usłany kośćmi zwierząt. Niestety z powodu mocnego bólu głowy powodowanego przez sterowanie, nawet nie byłam w stanie w pełni się nimi nacieszyć. Co do wyglądu postaci, to co najmniej rozbawił mnie wygląd Jima Hawkinsa. Przez dłuższy czas zastanawiałam się czy jest on ładnym chłopcem czy brzydką dziewczyną. Długi John Silver i jego córka prezentowali się całkiem nieźle, ale dzięki Jimowi, miałam naprawdę niezły ubaw. Jeśli chodzi o dźwięk gra jest nawet dobra. Nie można mieć zastrzeżeń, do oprawy muzycznej poszczególnych lokacji, jednak muzyka witająca nas w menu głównym położyła mnie na łopatki. Jak dla mnie zupełnie nie pasowała do klimatu gry, czy do czegokolwiek, co miało związek z tą grą. Dobrze, że w menu głównym spędza się minimalną ilość czasu, więc nie przeszkadza to tak bardzo. Bardzo podobał mi się poziom zagadek. Ciekawą nowinką były zagadki węzłowe, znaczy takie, które polegały na zawiązaniu odpowiedniego węzła. Momentami miałam wrażenie, że są one nieco wymuszone, jednak były całkiem przyjemne. Wielkim plusem było też to, że przedmioty można było rozkładać na części, które używało się do produkcji innych przedmiotów. Dodatkowo wszystko co zbieraliśmy, okazywało się w pewnym momencie potrzebne, zatem nie można było niczego pominąć. Dodatkowo w grze mamy dość dużą dowolność wykonywania poszczególnych czynności. W teorii mamy łamigłówkę, której powinniśmy się trzymać, ale w praktyce, jej polecenia możemy spełniać w dowolnej kolejności. Gra prezentuje sobą dosyć dobry poziom, ale to co było dla mnie najgorsze to, że jest krótka. Mimo tego, że z niektórymi zagadkami miałam problemy, przejście gry zajęło mi może jakieś 5-6 godzin. Niby za te 50 zł to wcale nie tak tragicznie, jednak spodziewałam się czegoś dużo dłuższego. Rozwiązujemy zagadkę za zagadką, łamigłówkę za łamigłówką, i kiedy zaczynamy się naprawdę dobrze bawić gra się po prostu kończy. Uważam to za naprawdę ogromny minus tej produkcji. Podsumowując. Gra ma tak samo dużo zalet jak i wad. Jest ciekawa, gra się w nią przyjemnie i z zainteresowaniem. Fabuła jest dobra, ma kilka zwrotów akcji i jest nieźle zbudowana. Wszystko świetnie ale po prostu gra nie urzeka. Jest przeciętna. Ani dobra, ani zła. Choć zainteresował mnie wątek i zagadki, odrzuciło nieco sterowanie i długość gry. Czuję się zadowolona z rozgrywki, ale z drugiej strony czuje też pewien niedosyt i zawód. Gra „Kurs: Wyspa Skarbów” nie wzbudziła we mnie silniejszych emocji ani nie wywarła większego wrażenia.