Moi rówiesnicy probója byc inni lepsi od wszystkich ktorzy ich otaczaja, chca byc pierwsi a niektorzy nawet chca "rzadzic". Uwazam ze dzisiejsza mlodziez jest bardziej rozbudzona niz w minionych latach wtaczaja sie w bojki czy nie porozumienia. Moge nazwac to buntem poniewaz za wszelka cene robia wszytsko by poprostu byc innym.
Moi rówieśnicy już zaczynają wkraczać w świat, który ciągle goni za doskonałością. Zaczynają się przekonywać, że aby nie zginąć w szarym tłumie nic nie znaczących ludzi muszą się czymś wyróżniać. Każdy stara się robić to na swój "własny" sposób. Zaznaczają swoją odmienność stylem ubierania, słownictwem, zainteresowaniami... Nie mam pewności, czy można to nazwać buntem. Według mnie to naturalne, że młode osoby starają się w pewien sposób zaakcentować swoją osobowość. Każdy z nas jest inny, a dojrzałość polega na tym, żeby to zrozumieć; nie postrzegać manifestacji czyjejś odmienności jako buntu. Sądzę, że raczej jest to próba akceptacji siebie samego w społeczeństwie.
Moi rówiesnicy probója byc inni lepsi od wszystkich ktorzy ich otaczaja, chca byc pierwsi a niektorzy nawet chca "rzadzic". Uwazam ze dzisiejsza mlodziez jest bardziej rozbudzona niz w minionych latach wtaczaja sie w bojki czy nie porozumienia. Moge nazwac to buntem poniewaz za wszelka cene robia wszytsko by poprostu byc innym.
Moi rówieśnicy już zaczynają wkraczać w świat, który ciągle goni za doskonałością. Zaczynają się przekonywać, że aby nie zginąć w szarym tłumie nic nie znaczących ludzi muszą się czymś wyróżniać. Każdy stara się robić to na swój "własny" sposób. Zaznaczają swoją odmienność stylem ubierania, słownictwem, zainteresowaniami... Nie mam pewności, czy można to nazwać buntem. Według mnie to naturalne, że młode osoby starają się w pewien sposób zaakcentować swoją osobowość. Każdy z nas jest inny, a dojrzałość polega na tym, żeby to zrozumieć; nie postrzegać manifestacji czyjejś odmienności jako buntu. Sądzę, że raczej jest to próba akceptacji siebie samego w społeczeństwie.