February 2019 0 30 Report
Ida Fink
Drzazga
Dziewczyna położyła mu dłoń na ramieniu. Pielęgnowaną, malutką dłoń, kwitnącą różowo malowanymi paznokciami.
Powiedziała: – Już dosyć o tym, kochany. Obiecałeś przecież... […]
Oboje byli bardzo młodzi i szli na wycieczkę. Kiedy dziewczyna powiedziała: „przestań”, chłopak stropiony umilkł, przeprosił uśmiechem i cicho rzekł:
– Kiedy widzisz, trzeba o tym wszystkim powiedzieć do końca. A że ja nie mam nikogo prócz ciebie... To jest jak drzazga, która tkwi głęboko i którą musi się wyjąć, by nie ropiała. Rozumiesz?
– Rozumiem, rozumiem, tylko nie można tak wciąż, bez końca, wciąż tylko o tamtym. Przecież ty od – zawahała się, znali się zaledwie tydzień – od kilku dni nie przestajesz opowiadać. Ja tylko dla twego dobra… Ale jeśli uważasz, że tak będzie lepiej… […]
– Moja matka byłaby bardzo szczęśliwa […] gdyby widziała, że leżę sobie w lesie z dziewczyną, którą kocham, że leżę sobie w taki śliczny, wesoły dzień i nic mi nie grozi. Bo ona o tym pewnie myślała wtedy, gdy…
Znów zamilkł. Dziewczyna leżała nieruchomo, z rękoma pod głową, i gryzła w zębach źdźbło trawy.
– To z moją matką było najgorsze – odezwał się po chwili. – Gorsze od bunkra w lesie, kiedy przez tydzień jadłem liście i korzenie (pamiętasz, mówiłem ci), gorsze od bicia w obozie. Ty właśnie masz takie ręce jak moja matka. Była bardzo ładna. Mieszkaliśmy w małym, brudnym pokoju, ojciec był już w obozie, a my nie mieliśmy, co jeść. Ale moja matka była wciąż ładna i wesoła, i nigdy nie okazywała przy mnie, że się boi. Bo ja bałem się strasznie. Ona także – wiedziałem o tym – w nocy często budził mnie jej cichy płacz, ale wtedy leżałem jak mysz, żeby mogła wypłakać się samotnie. Zanim stało się to, o czym ci opowiem, moja matka rzadziej nocami płakała, bo mieliśmy dostać papiery i przejść na drugą stronę. To ja teraz nie mogłem usnąć, tak bardzo się bałem, czy papiery nadejdą na czas, czy się nie spóźnią. Ona była spokojna – uczyła mnie różnych modlitw i tego, jak się żegna, i kolęd, bo właśnie zbliżało się Boże Narodzenie. Tej nocy także nie spałem. Słyszałem, jak weszli do bramy, ale strach odebrał mi mowę, leżałem zdrętwiały i nie mogłem zawołać „mamo”. Na parterze podniósł się lament, bili. Krzyknąłem dopiero wtedy, gdy szli po schodach… Trzeszczały te schody… Jeszcze teraz słyszę, jak trzeszczą… śmieszne, prawda?
Umilkł, nasłuchiwał. Powiało wiatrem i z drzew spadło kilka szyszek. Było gorąco jak przed burzą.
– Jak ona to zrobiła? Nie uwierzyłabyś: w kilka sekund. Później często myślałem, że pewnie z góry obmyśliła tę chwilę, zbyt szybko i sprawnie działała wtedy. Wyskoczyła z łóżka, jednym zamachem zgarnęła pościel do szuflady w komodzie, w sekundzie złożyła polowe łóżko, na którym spała, i wsunęła je za szafę. Potem chwyciła mnie za rękę i pchnęła w kąt przy drzwiach, które – zanim tamci zdołali w nie walnąć – otworzyła szeroko, gościnnie. Ciężkie, dębowe drzwi przygniotły mnie do ściany i zakryły. W pokoju było tylko jedno łóżko i jeden człowiek. Słyszałem, jak spytała po niemiecku: „o co chodzi?”, głosem tak spokojnym, jak gdyby mówiła do listonosza. Uderzyli ją w twarz i kazali – tak jak stała, w koszuli – zejść na dół…
Odetchnął:
– To już prawie wszystko. Prawie… Bo wiesz, kiedy matka przycisnęła mnie skrzydłem drzwi do ściany, ja nie wiadomo kiedy chwyciłem ręką klamkę i trzymałem ją mocno, choć i bez mej pomocy byłyby się nie zamknęły, gdyż były to ciężkie drzwi, a podłoga nierówna.
Chłopak umilkł, opędził się od pszczoły. Powiedział jeszcze:
– Dużo bym dał, by zmyć z siebie pamięć o tej klamce… – A potem z uśmiechem, który przepraszał, dodał: – Musisz mieć wiele cierpliwości do mnie, kochana. Dobrze?
Leniwym ruchem obrócił się i spojrzał jej w twarz. Dziewczyna była śliczna, lekko zaróżowiona. Rozchyliła ciepłe wargi i oddychała spokojnie, równomiernie. Spała.

Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.