Czy znasz przypadki agresji , prowokacji lub manipulacji w mediach ?Podaj kilka przykłaków...........
proszę ale jak możecie to dwie strony ........ czcionką13
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
21 lutego najpopularniejszy informacyjny portal internetowy ONET.PL przyniósł wręcz sensacyjną wiadomość. Otóż 90 procent blogerów i internautów jest zdecydowanie przeciwnych polityce naszych rządów wobec Białorusi i wręcz chwali prezydenta Łukaszenkę. Warto przeczytać nie tylko informacje i cytaty w artykule na portalu, ale i wypowiedzi internautów na forum pod tekstem, gdzie nieliczne wypowiedzi tchórzliwych anonimowych tak zwanych ,,dyżurnych internautów”, których red. Rafał Ziemkiewicz nazwał ,,internetowymi mendami”, są wprost miażdżone postami ludzi, którzy podają swoje nazwiska i herby rodowe. [Na ogół na portalu Onet.pl internetowe mendy i gnidy są wyraźnie faworyzowane przez zespół cenzorski - admin]
Coś nieprawdopodobnego, że po kilku już latach wyjątkowo zmasowanej chamskiej propagandy, której uległy nawet partie i środowiska patriotyczne lub – takowe udające, przytłaczająca większość Polaków nie dała się ogłupić i – co jeszcze ciekawsze i ważniejsze – znakomicie wyczuwa podłość i perfidię całej tej nikczemnej antypolskiej prowokacji, wskazując konkretne osoby i ośrodki zagraniczne, które anty białoruską nagonkę rozpętały, próbując dla swoich celów cynicznie wykorzystać mniejszość polską na Białorusi.
To budzi nadzieję i wiarę w zdrowy rozsądek polskiego narodu, którego obecny problem polega ,,tylko” na tym, że nie bardzo ma na kogo głosować, bo autentyczne środowiska patriotyczne z różnych powodów – także i przez ambicyjki faktycznych czy potencjalnych liderów, są rozbite i przeciętny Polak podczas wyborów staje wobec ponurej alternatywy wyboru między Diabłem i Belzebubem. Ale wiadomo, że życie nie znosi próżni i zjednoczenie się autentycznych środowisk patriotycznych i ich zwycięstwo w wyborach jest tylko kwestią czasu, chociaż droga ku temu wydaje się daleka.
Na razie chodzi o to, aby w miarę możliwości zminimalizować szkodliwe skutki naszej obłąkańczej, wręcz – samobójczej polityki wschodniej.
Czym jest dla Polski Białoruś pisaliśmy już wiele razy. Kapitalne, że – co potwierdził o dziwo ONET.PL – dostrzega to i rozumie bardzo wielu Polaków w Polsce, którzy słusznie piszą, że Białorusini są naszymi najbliższymi braćmi, bardzo Polsce i Polakom życzliwymi. Że na Białorusi przeszło pół miliona ludności formalnie deklaruje swoją polskość, co znając realia za Bugiem śmiało można pomnożyć przez dwa, a co najmniej drugie tyle to Białorusini polskiego pochodzenia i w bardzo wielu wypadkach granica miedzy polskością i białoruskością jest bardzo płynna.
Że władze białoruskie słusznie uważają Białoruś za spadkobiercę tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego i są dumne ze wspólnej historii, której symbolami są postacie Mickiewicza, Moniuszki czy Kościuszki. Że na Białorusi nie niszczy się pomników polskiej historii. Że bez trudu pozwolono Polakom zjednoczyć się w Związek Polaków na Białorusi i otwierać polskie szkoły. Że wspaniale kwitnie współpraca miedzy miastami białoruskimi i polskimi, że w Nieświeżu odbył się zjazd Radziwiłłów, w Lidzie zjazd dawnych mieszkańców Ziemi Lidzkiej i że podobnych przykładów znakomitych kontaktów białorusko – polskich można przytoczyć bez liku.
Jednocześnie internauci wskazują, że ten kapitalny proces został zahamowany ze szkodą dla białoruskich Polaków i Polski, gdy w nikczemny sposób zaaranżowano rozłam w związku Polaków na Białorusi i wykreowano panią Andżelikę Borys, która wykorzystuje każdą okazję do bezpardonowych ataków na legalny rząd Białorusi, co nosi wszelkie znamiona agenturalnych antyrządowych poczynań zgodnie z linią lansowaną przez George Sorosa, którego wraz z jego agenturami rząd białoruski po prostu z Białorusi wyprosił .
Smutne, że do tych antypolskich poczynań dołączają nieliczni na szczęście polscy duchowni, którzy w stuprocentowo polskich parafiach mimo protestów wiernych odprawiają nabożeństwa w języku białoruskim, co jest zarówno przez białoruskie władze jak i cerkiew prawosławną odbierane bardzo negatywnie i przyniesie skutek odwrotny od naiwnych oczekiwań.
Rozmawiałem z kilkoma czołowymi działaczami organizacji kresowych, którzy z oburzeniem mówią o skandalicznej polskiej polityce wobec Białorusi, ale czują się wobec niej bezsilni. Tym bardziej, że do tego nurtu dołączyło utrzymywane z pieniędzy polskich podatników i działające praktycznie bez żadnej kontroli Stowarzyszenie ,,Wspólnota Polska”. Sam byłem jednym z członków – założycieli Pomorskiego Oddziału ,,Wspólnoty” i sekretarzem Oddziału do roku 1993. Swoją działalność pojmowałem oczywiście czysto społecznie i potrafiłem w roku 1993 zorganizować kolonie na Pomorzu dla 500 polskich dzieci z Litwy i Białorusi, co było ogólnopolskim rekordem. Wycofałem się z tej organizacji, gdy zobaczyłem, że stanowi ona kapitalne miejsce dla różnych wydrwigroszów. Prezes Oddziału, który faktycznie nic nie robił, wyznaczył sobie krociową na owe czasy pensję 4 500 złoty miesięcznie, a młodego etatowego pracownika ,,Wspólnoty” z Warszawy nie interesowały moje poczynania na Kresach, tylko wizja atrakcyjnego rejsu jachtem do Ameryki Południowej, oczywiście z jego udziałem. Zaś od Polaków z Grodna i Białegostoku otrzymuję informacje o różnych finansowych przekrętach czynionych pod szyldem ,,Wspólnoty”.
Charakterystyczne, że wielce finansowo intratne posady we władzach ,,Wspólnoty” nadaje się osobom, które raczej uprzednio nic wspólnego z taką działalnością nie miały, za to są ,,zasłużonymi” emerytami naszych ,,elyt” spod znaku ,,okrągłego stołu”, a nie osobom naprawdę kompetentnym, które jak wieloletni prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, kpt Józef Szyłejko, od lat z niebywałą ofiarnością nie szczędzą czasu, sił i własnych pieniędzy dla działalności na rzecz Polonii na Wschodzie.
Nie tak dawno poseł Bogusław Kowalski słusznie zadał w sejmie pytanie o koszty i powód finansowania ewidentnie antyrządowej wobec białoruskiego rządu TV BIEŁSAT pani Romaszewskiej, której oglądalność jest zerowa. Wydaje się, że takie samo pytanie należy zadać wobec jeszcze kilku podobnych instytucji, w tym kosztownego portalu internetowego KRESY 24, redagowanego przez pana Bućkę. Wystarczy zadać sobie pytanie, jak byśmy zareagowali, gdyby w Niemczech czy w Czechach zainstalowano podobne nadajniki, radiostacje, internetowe programy i organizacje, które by programowo obrażały i znieważały nasze rządy. [Jeśli chodzi o gajowego Maruchę, to ów uważa, iż - w odróżnieniu od p. Łukaszenki - "polskie" rządy zasłużyły na wszelkie obrażanie, znieważanie i obelgi, ponieważ są bandą łobuzów, agentów i szubrawców - admin]
Sadzę, że warto też dokonać rzeczowej kontroli, na co naprawdę idą spore pieniądze podatników, tak hojną ręką przydzielane przez Senat RP Stowarzyszeniu ,,Wspólnota Polska”. Jaki procent tych sum idzie na bardzo wysokie pensje dla zarządu i etatowych pracowników ,,Wspólnoty” oraz utrzymywanie jej lokali w Polsce, a jaki na statutowe cele.
W Polsce mamy kilkanaście setek różnych rzekomo społecznych fundacji i stowarzyszeń, które jako tak zwane pozarządowe organizacje korzystają ze znacznego finansowego wsparcia z pieniędzy podatników, a stanowią w istocie wygodne gniazdka dla rozmaitych cwaniaków, żyjących na koszt społeczeństwa, a bywa, że i uprawiają ewidentna antypolską dywersję. Pół biedy, gdy żerują tylko one na naiwnych darczyńcach, nie czyniąc większej szkody. Dużo gorzej, gdy ten proceder jest uprawiany na koszt podatników bez ich wiedzy i wbrew ich woli, za to wbrew polskiej racji stanu.
Autentyczne polskie elity muszą sobie uświadomić i uwzględnić w swoich programach, że szeroki pas ziemi po obydwu stronach granicy litewsko – białoruskiej od Grodna po inflancki Dyneburg i Rzeżyce to są – mimo straszliwych kataklizmów ostatnich dwóch stuleci i wymuszonej emigracji jako tak zwana ,,repatriacja” – nadal ziemie etnicznie polskie, gdzie oficjalnie zamieszkuje co najmniej 860 tysięcy Polaków, w tym w samym Grodnie blisko 300 tysięcy. Na tych ziemiach Polacy nie są żadną mniejszością, ani ludnością napływową, nigdy tej ziemi nie podbijali, tylko są tam autochtonami, żyjącymi na tych terenach od przeszło 500 lat i ziemia ta jest ich Ojczyzną. Oczywiście, Polacy na tych terenach powinni, mogą i chcą być lojalnymi obywatelami Litwy, Łotwy i Białorusi, zachowując zarazem swoją narodową tożsamość i mogąc swobodnie w Polsce korzystać z takich samych uprawnień, jakie mają polscy obywatele.
Jest to sprawdzony model fińsko-szwedzki, który idealnie zdał egzamin i wydaje się, że tylko i wyłącznie dzięki władzom czeskim coś podobnego zaczyna się rysować na Zaolziu, gdzie nie ma problemu ani z dwujęzycznymi nazwami ulic i urzędów, ani z polskim szkolnictwem czy właściwą pisownią polskich nazwisk.
I nasza polityka w odniesieniu do dawnych Północno – Wschodnich Kresów Rzeczypospolitej powinna konsekwentnie zmierzać w tym samym kierunku, dla osiągnięcia identycznych celów. Tymczasem nasze rządy umizgują się do wielbicieli bandytów z UPA na Ukrainie i w Polsce, niemrawo upominają się o prawa Polaków na Litwie, gdzie – jak ich nazywał prof. Koneczny – Lietuwcy (zwykle potomkowie polskich renegatów) kpią sobie z polskich rządów i konsekwentnie unicestwiają polski żywioł, za to nasze władze z zadziwiającą jak na nie energią nieprzytomnie atakują legalny, popierany przez przytłaczającą większość społeczeństwa rząd białoruski, który uprzednio tyle życzliwości okazał białoruskim Polakom, oraz nikczemnie szykanują i znieważają Polaków lojalnych wobec białoruskiego rządu.
Oczywiście, polskie organizacje kresowe są w stanie skutecznie się temu przeciwstawić, ale wymaga to ich zjednoczenia i jako ich lidera osobowości miary co najmniej księdza Isakowicza-Zaleskiego, którego akcje protestacyjne przeciwko banderowcom jakiś skutek jednak przyniosły. Czy jest to możliwe, pokaże najbliższy czas. Na razie osamotniony poseł Bogusław Kowalski mimo jego determinacji niewiele jest w stanie uczynić.