Często, kiedy ogarniają nas nieprzyjemne uczucia, staramy się jakoś im przeciwdziałać. Nie lubimy, kiedy ogarnia nas złość. Bywa, że nie wiemy, jak się w takiej sytuacji zachować. Reakcja Automateusza była zrozumiała, ale czy dobra dla niego? Dlaczego? Co byś mu poradził? Jaki jest twój sposób na złośc? (10 zdań)
Automateusz był robotem, który był bardzo zrozpaczony z powodu burzy, która zniosła go ze swoją szalupą ratunkową na nieznaną jemu i nikomu wyspę. Była ona odcięta od świata. Wokół niej był wielki ocean, który otaczał tą oto wyspę. Jak dowiadujemy się z tego tekstu to na wyspie tej był tylko piasek i kilka kamieni - nic więcej, a w tym oceanie była słona woda. Dla Automateusza znaczyło to tylko jedno - brak ratunku dla niego i śmierć na tej oto wyspie. Podczas pobytu na nowym lądzie miał przy sobie przyjaciela - elektroprzyjaciela, który bez przerwy z nim rozmawiał i mówił jak można go uratować. Jak się okazało nie ma dla niego ratunku i może on wybrać tylko między najprawdomniejszymi sposobami : albo zginie topiąc się w tym słonym morzu lub umrze powoli na słońcu albo może pojawi się na tej wyspie ststek, który ich uratuje. Ale jak określił to siedzący jeszcze w jego uchu elektroprzyjaciel i podpowiadający mu co zrobić teraz przyjaciel - poradził mu że : może pojawi się statek, ale nie jest to pewne, bo raczej zginie. Powiedział mu nawet, że jest to pewne 1 - 400 tys. Gdy Automateusz dowiedział się, że jego nieznośny " przyjaciel " nie zginie to bardzo się rozłościł. Wyrzucił go z ucha i zaczął bić kamieniami. Jednak to nic nie dało. Po pewnej chwili zobaczyli statek płynący w ich kierunku, który ich uratował. Jak się później okazało, alarm był wysłany z szalugi ratunkowej jeszcze wczoraj przez Automateusza. Odnaleźli go przeszukując różne porty. Wreszcie znaleźli go na wyspie odległym od szlaków handlowych i nie znanym nikomu dotychczas wyspy. Wkrótce wracając do portu na ląd bardzo się ucieszył, że wyszedł z tego cały.
Uważam, że reakcja ta była zrozumiała, ale Automateusz w takiej sytuacji nie powinien obwiniać swojego przyjaciela. Nie każdy wychodzi z katastrofy zawsze cały, a przyjaciel jest po to, aby wspierać drugiego przyjaciela, a nie kłócić się między sobą. Powinni się wspierać między sobą i słuchać jego różnych ciekawych rad. Moje sposoby na złość są różne: czasami próbuję opanować złość, a czasami posłuchać ciekawych rad mojego bliskiego przyjaciela. Czasami wiadomo - nie każdy jest wspaniały, a przyjaciele to zawsze - przyjaciele. Automateuszowi poradziłabym, aby się tak bardzo nie złościł, bo z każdej sytuacji jest jakieś wyjście i nie powinno się od razu winę zwalać na swojego przyjaciela.
Automateusz był robotem, który był bardzo zrozpaczony z powodu burzy, która zniosła go ze swoją szalupą ratunkową na nieznaną jemu i nikomu wyspę. Była ona odcięta od świata. Wokół niej był wielki ocean, który otaczał tą oto wyspę. Jak dowiadujemy się z tego tekstu to na wyspie tej był tylko piasek i kilka kamieni - nic więcej, a w tym oceanie była słona woda. Dla Automateusza znaczyło to tylko jedno - brak ratunku dla niego i śmierć na tej oto wyspie. Podczas pobytu na nowym lądzie miał przy sobie przyjaciela - elektroprzyjaciela, który bez przerwy z nim rozmawiał i mówił jak można go uratować. Jak się okazało nie ma dla niego ratunku i może on wybrać tylko między najprawdomniejszymi sposobami : albo zginie topiąc się w tym słonym morzu lub umrze powoli na słońcu albo może pojawi się na tej wyspie ststek, który ich uratuje. Ale jak określił to siedzący jeszcze w jego uchu elektroprzyjaciel i podpowiadający mu co zrobić teraz przyjaciel - poradził mu że : może pojawi się statek, ale nie jest to pewne, bo raczej zginie. Powiedział mu nawet, że jest to pewne 1 - 400 tys. Gdy Automateusz dowiedział się, że jego nieznośny " przyjaciel " nie zginie to bardzo się rozłościł. Wyrzucił go z ucha i zaczął bić kamieniami. Jednak to nic nie dało. Po pewnej chwili zobaczyli statek płynący w ich kierunku, który ich uratował. Jak się później okazało, alarm był wysłany z szalugi ratunkowej jeszcze wczoraj przez Automateusza. Odnaleźli go przeszukując różne porty. Wreszcie znaleźli go na wyspie odległym od szlaków handlowych i nie znanym nikomu dotychczas wyspy. Wkrótce wracając do portu na ląd bardzo się ucieszył, że wyszedł z tego cały.
Uważam, że reakcja ta była zrozumiała, ale Automateusz w takiej sytuacji nie powinien obwiniać swojego przyjaciela. Nie każdy wychodzi z katastrofy zawsze cały, a przyjaciel jest po to, aby wspierać drugiego przyjaciela, a nie kłócić się między sobą. Powinni się wspierać między sobą i słuchać jego różnych ciekawych rad. Moje sposoby na złość są różne: czasami próbuję opanować złość, a czasami posłuchać ciekawych rad mojego bliskiego przyjaciela. Czasami wiadomo - nie każdy jest wspaniały, a przyjaciele to zawsze - przyjaciele. Automateuszowi poradziłabym, aby się tak bardzo nie złościł, bo z każdej sytuacji jest jakieś wyjście i nie powinno się od razu winę zwalać na swojego przyjaciela.