Tego dnia było troszeczkę mroźno. Postanowiliśmy z rodziną wybrać się na narty. Na ferie byliśmy w Zakopanym. Mama jak za każdym razem gdy jest zimno, upominała się, abym się ciepło ubrała. Nie lubię gdy mi przypomina o takich rzeczach, ale zrobiłam to bez żadnej awantury. Tata chciał żebyśmy pojechali samochodem, gdyż nie chciało mu się iść. Jednak mama bardzo się upierała, aby sie przejść na piechotę. Nikt z tego nie był zadowolony, ale ponieważ z mamą nie warto zaczynać, z pewnym grymasem na twarzach, rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Po 2 godzinach w końcu dotarliśmy na miejsce. Wszyscy byli zdyszani, zmęczeni i zdenerwowani, ale mama wprost skakała z radości. Miała strasznie dużo energii. Tata dał mi i Tomkowi << w opowiadaniu jest Twoim bratem, chyba że masz inne rodzeństwo, możesz wstawić jego imię >> pieniądze na wypożyczenie nart. Gdy to zrobiliśmy, powoli zaczęliśmy się szykować do wejścia na górę. Kilkanaście minut po zabawie w śniegu, zobaczyliśmy przerażoną dziewczynkę. Mama myślała że może się zgubiła, więc zapytała o co chodzi. Dziecko wyglądała tak straszne blado, jakby miało zaraz zemdleć. Nie wiem dlaczego, po twarzy zaczęły mi lecieć łzy. W jej oczach było coś takiego, że ciarki przechodziły po całym ciele. Gdy mama nie mogła się dowiedzieć o co chodzi, uznała że dziewczynka jest taka mała, że po prostu nie umie mówić. I nagle zobaczyłam,że przestraszony mężczyzna za nami, wskazuje palcem w naszym kierunku. Nie wiem o co chodzi, ale automatycznie się odwracam. I zobaczyłam w tym momencie jakby ogromny puch śniegu. Leci prosto na nas zasypując kolejne drzewa. Teraz te malutkie łzy, zaczęły mi lecieć z szybkością tej lawiny. Szybko pobiegłam do rodziców. Gdy to usłyszeli, nawet nie patrząc co się dzieje, wzięli dziewczynę na ręce i zaczęli biec z całych sił do samochodu. Byłam na końcu, gdyż byłam tak zdruzgotana, że nie miałam siły się ruszać. Nawet nie pamiętam co się działo. Jak we mgle widzę drzwi samchodu ... Czuję koło siebie okropne zimno ... Słyszę krzyki rodziców i... Ktoś mnie wciąga do auta. To był Tomek. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że byłam świadkiem lawiny.
Tego dnia było troszeczkę mroźno. Postanowiliśmy z rodziną wybrać się na narty. Na ferie byliśmy w Zakopanym. Mama jak za każdym razem gdy jest zimno, upominała się, abym się ciepło ubrała. Nie lubię gdy mi przypomina o takich rzeczach, ale zrobiłam to bez żadnej awantury.
Tata chciał żebyśmy pojechali samochodem, gdyż nie chciało mu się iść. Jednak mama bardzo się upierała, aby sie przejść na piechotę. Nikt z tego nie był zadowolony, ale ponieważ z mamą nie warto zaczynać, z pewnym grymasem na twarzach, rozpoczęliśmy naszą wędrówkę.
Po 2 godzinach w końcu dotarliśmy na miejsce. Wszyscy byli zdyszani, zmęczeni i zdenerwowani, ale mama wprost skakała z radości. Miała strasznie dużo energii.
Tata dał mi i Tomkowi << w opowiadaniu jest Twoim bratem, chyba że masz inne rodzeństwo, możesz wstawić jego imię >> pieniądze na wypożyczenie nart. Gdy to zrobiliśmy, powoli zaczęliśmy się szykować do wejścia na górę.
Kilkanaście minut po zabawie w śniegu, zobaczyliśmy przerażoną dziewczynkę. Mama myślała że może się zgubiła, więc zapytała o co chodzi.
Dziecko wyglądała tak straszne blado, jakby miało zaraz zemdleć. Nie wiem dlaczego, po twarzy zaczęły mi lecieć łzy. W jej oczach było coś takiego, że ciarki przechodziły po całym ciele. Gdy mama nie mogła się dowiedzieć o co chodzi, uznała że dziewczynka jest taka mała, że po prostu nie umie mówić.
I nagle zobaczyłam,że przestraszony mężczyzna za nami, wskazuje palcem w naszym kierunku. Nie wiem o co chodzi, ale automatycznie się odwracam. I zobaczyłam w tym momencie jakby ogromny puch śniegu. Leci prosto na nas zasypując kolejne drzewa.
Teraz te malutkie łzy, zaczęły mi lecieć z szybkością tej lawiny. Szybko pobiegłam do rodziców. Gdy to usłyszeli, nawet nie patrząc co się dzieje, wzięli dziewczynę na ręce i zaczęli biec z całych sił do samochodu. Byłam na końcu, gdyż byłam tak zdruzgotana, że nie miałam siły się ruszać.
Nawet nie pamiętam co się działo. Jak we mgle widzę drzwi samchodu ... Czuję koło siebie okropne zimno ... Słyszę krzyki rodziców i... Ktoś mnie wciąga do auta. To był Tomek.
Do tej pory nie mogę uwierzyć, że byłam świadkiem lawiny.