- Witam tu ( imię i nazwisko ) z gazety ...... ( tytuł gazety ) , wiem że po tylu trudnych chwilach na tej bezludnej wyspie , nie ma pan ochoty na jakieś tam wywiady , i najchętniej położyłby się pan w ciepłym i wygodnym łużku , ale czy mogę panu zająć chwilkę ?! Bardzo mi zależy...
( on odpowiada tak ) )
- Serdecznie panu dziękuję... A więc , co pan odczuwał będąc tam zupełnie sam ..?
( odpowiada )
- Czy po tygodniu pobytu , stracił pan zupełną nadzieję ?
( odpowiada )
- Czy łatwo było się panu przyzwyczaić do takich warunków ?
( odpowiada )
- Rozumiem że pan jest katolikiem... Czy nie obwiniał pan Boga za to co się stało ?
( odpowiada )
- I już na koniec , żeby pana zbutnio nie męczyć zadam jedno ostateczne pytanie... Czy miał pan myśli samobójcze ?
-Dzień dobry Panu. Jestem redaktorką szkolnej gazetki i zobligowano mnie do przeprowadzenia z Panem krótkiej rozmowy.
- Witam serdecznie. Jestem Robinson Crusoe, samotnik i podróżnik i chętnie z tobą porozmawiam.
- Dziękuję,widzę, że dopisuje Panu humor.Czy tak samo wesoło był Panu, gdy został samotny, bez środków do życia na nieznanym lądzie?
-Oj wtedy nie było mi do śmiechu. Moi towarzysze zginęli,statek się rozbił,a ja zostałem sam na brzegu nieznanej wyspy,której nawet nie było na mapie. Musiałem szybko się pozbierać i zacząć żyć na nowo,aby nie zginąć w tym dzikim kraju.
-No właśnie.Nie miał Pan nic,a jednak przetrwał na wyspie kilkanaście lat.Jak to się Panu udało?
- Co się dało,wziąlem z rozbitego okrętu.Reszty nauczyło mnie życie. Zbudowałem sobie dom i łódź,zrobiłem prymitywne narzędzia,uprawiałem ziemię,hodowałem kozę,czytałem i modliłem się.Sądzę,że to Bóg pomógł mi przetrwać.
- Długo był Pan samotny,ale w końcu znalazł Pan towarzysza.
- Tak,nawet ze mną wrócił do ojczyzny.Nazywa się Piętaszek,jest Kreolem.
-Jak go Pan Poznał?
-W bardzo nietypowy sposób. Uratowałem go z rąk ludożerców,bo Piętaszek podobnie jak jego współplemieńcy jest kanibalem.Długo trwało zanim odzwyczaiłem go od tej skłonności i nauczyłem wiary chrześcijańskiej.Do tej pory obawiam się,czy mnie czasem nie zje,gdy wpadnie w złość.
- jak dług ma Pan zamiar pozostać w kraju?
- Chyba niedług,bo bardzo tęsknie za moją wyspą.Przyzwyczaiłem się do takiego pustelniczego życia i gwar miasta bardzo mnie męczy.
-Bardzo dziękuję za rozmowę i czekam na książkę,w której opisze Pan swoje przygody.
Ja bym to zrobiła tak :
- Witam tu ( imię i nazwisko ) z gazety ...... ( tytuł gazety ) , wiem że po tylu trudnych chwilach na tej bezludnej wyspie , nie ma pan ochoty na jakieś tam wywiady , i najchętniej położyłby się pan w ciepłym i wygodnym łużku , ale czy mogę panu zająć chwilkę ?! Bardzo mi zależy...
( on odpowiada tak ) )
- Serdecznie panu dziękuję... A więc , co pan odczuwał będąc tam zupełnie sam ..?
( odpowiada )
- Czy po tygodniu pobytu , stracił pan zupełną nadzieję ?
( odpowiada )
- Czy łatwo było się panu przyzwyczaić do takich warunków ?
( odpowiada )
- Rozumiem że pan jest katolikiem... Czy nie obwiniał pan Boga za to co się stało ?
( odpowiada )
- I już na koniec , żeby pana zbutnio nie męczyć zadam jedno ostateczne pytanie... Czy miał pan myśli samobójcze ?
( odpowida )
- Dziękuję panu bardzo ;)
Gdybyś miał/ miała jakieś pytania to pisz ;3
Ps: Sorki za błędy ;p
-Dzień dobry Panu. Jestem redaktorką szkolnej gazetki i zobligowano mnie do przeprowadzenia z Panem krótkiej rozmowy.
- Witam serdecznie. Jestem Robinson Crusoe, samotnik i podróżnik i chętnie z tobą porozmawiam.
- Dziękuję,widzę, że dopisuje Panu humor.Czy tak samo wesoło był Panu, gdy został samotny, bez środków do życia na nieznanym lądzie?
-Oj wtedy nie było mi do śmiechu. Moi towarzysze zginęli,statek się rozbił,a ja zostałem sam na brzegu nieznanej wyspy,której nawet nie było na mapie. Musiałem szybko się pozbierać i zacząć żyć na nowo,aby nie zginąć w tym dzikim kraju.
-No właśnie.Nie miał Pan nic,a jednak przetrwał na wyspie kilkanaście lat.Jak to się Panu udało?
- Co się dało,wziąlem z rozbitego okrętu.Reszty nauczyło mnie życie. Zbudowałem sobie dom i łódź,zrobiłem prymitywne narzędzia,uprawiałem ziemię,hodowałem kozę,czytałem i modliłem się.Sądzę,że to Bóg pomógł mi przetrwać.
- Długo był Pan samotny,ale w końcu znalazł Pan towarzysza.
- Tak,nawet ze mną wrócił do ojczyzny.Nazywa się Piętaszek,jest Kreolem.
-Jak go Pan Poznał?
-W bardzo nietypowy sposób. Uratowałem go z rąk ludożerców,bo Piętaszek podobnie jak jego współplemieńcy jest kanibalem.Długo trwało zanim odzwyczaiłem go od tej skłonności i nauczyłem wiary chrześcijańskiej.Do tej pory obawiam się,czy mnie czasem nie zje,gdy wpadnie w złość.
- jak dług ma Pan zamiar pozostać w kraju?
- Chyba niedług,bo bardzo tęsknie za moją wyspą.Przyzwyczaiłem się do takiego pustelniczego życia i gwar miasta bardzo mnie męczy.
-Bardzo dziękuję za rozmowę i czekam na książkę,w której opisze Pan swoje przygody.
- jeszcze o tym nie myślałem, ale kto wie.Żegnaj.
- Do widzenia Panu.Życzę powodzenia.
-Dziękuję