Aktywnośc układu odpornościowego utrudnia przeszczepy - rozwiń
goskajozefczyk
Czy lek chroniący pacjentów przed odrzucaniem przeszczepów może posłużyć do wzmacniania odpowiedzi przeciwko prątkom gruźlicy? Jak najbardziej! Przekonują o tym badacze z Uniwersytetu Teksańskiego.
Od dłuższego czasu wiadomo, że efekt podania klasycznej szczepionki przeciwko gruźlicy (tzw. BCG) utrzymuje się u dzieci tylko przez pewien czas, zaś u dorosłych nie działa ona prawie wcale. Przyczyny tego zjawiska przez długi czas nie były jednak jasne.
Przez długi czas uważano, że szczepionka działa tak słabo, ponieważ zawiera osłabione (atenuowane) prątki Mycobacterium bovis, wywołujące gruźlicę u bydła. Badacze sądzili, że nie są one dostatecznie podobne do gatunku Mycobacterium tuberculosis, powodującego tę samą chorobę u ludzi, przez co organizm nie jest w stanie nabyć trwałej odporności na prątki "ludzkie". Już dwa lata temu udowodniono jednak, że w rzeczywistości jest nieco inaczej.
Prawdziwą przyczyną problemów związanych ze szczepionką jest najprawdopodobniej zdolność "szczepionkowych" M. bovis do ukrywania się wewnątrz komórek gospodarza. Efektem tego zjawiska jest niezdolność układu odpornościowego do "dostrzeżenia" ciała obcego i wywołania odpowiedniej reakcji immunologicznej, prowadzącej do wykształcenia długotrwałej odporności.
Aby utrudnić bakteriom kamuflowanie się, badacze zastosowali równocześnie dwie metody: genetyczną i farmakologiczną. Pierwsza z nich polegała na zablokowaniu genu fpbA, biorącego udział w wytwarzaniu czynników ułatwiających bakteriom ukrywanie się. Znacząco zwiekszyło to "widoczność" M. bovis, wzmacniając tym samym reakcję organizmu na szczepienie.
Dalsza poprawa skuteczności leku była możliwa dzięki zastosowaniu rapamycyny - leku stosowanego najczęściej w celu blokowania reakcji biorcy przeszczepu na obcą tkankę. Jego podanie wpłynęło na zwiększenie aktywności tzw. komórek prezentujących antygen, odpowiedzialnych za wychwyt ciał obcych z tkanek i przekazywanie innym komórkom odpornościowym informacji o ich cechach. Instrukcja taka wywołuje reakcję immunologiczną, będącą zjawiskiem koniecznym dla zadziałania szczepionki.
Eksperyment przeprowadzony przez badaczy z Uniwersytetu Teksańskiego zakończył się dużym sukcesem. Badania na myszach wykazały, że zmodyfikowanie standardowej metody szczepienia pozwoliło na potrojenie czasu utrzymywania się odporności na prątki gruźlicy. Co więcej, niszczycielska aktywność układu odpornościowego w stosunku do tych bakterii wzrosła aż dziesięciokrotnie.
Kolejne doświadczenia Amerykanów będą polegały na dalszym poprawianiu leku. Zdaniem autorów, najistotniejszym celem jest modyfikacja bakterii "szczepionkowych" w taki sposób, by wytwarzały większą liczbę cząsteczek pozwalających na łatwą identyfikację ludzkich prątków gruźlicy przez układ odpornościowy.
Od dłuższego czasu wiadomo, że efekt podania klasycznej szczepionki przeciwko gruźlicy (tzw. BCG) utrzymuje się u dzieci tylko przez pewien czas, zaś u dorosłych nie działa ona prawie wcale. Przyczyny tego zjawiska przez długi czas nie były jednak jasne.
Przez długi czas uważano, że szczepionka działa tak słabo, ponieważ zawiera osłabione (atenuowane) prątki Mycobacterium bovis, wywołujące gruźlicę u bydła. Badacze sądzili, że nie są one dostatecznie podobne do gatunku Mycobacterium tuberculosis, powodującego tę samą chorobę u ludzi, przez co organizm nie jest w stanie nabyć trwałej odporności na prątki "ludzkie". Już dwa lata temu udowodniono jednak, że w rzeczywistości jest nieco inaczej.
Prawdziwą przyczyną problemów związanych ze szczepionką jest najprawdopodobniej zdolność "szczepionkowych" M. bovis do ukrywania się wewnątrz komórek gospodarza. Efektem tego zjawiska jest niezdolność układu odpornościowego do "dostrzeżenia" ciała obcego i wywołania odpowiedniej reakcji immunologicznej, prowadzącej do wykształcenia długotrwałej odporności.
Aby utrudnić bakteriom kamuflowanie się, badacze zastosowali równocześnie dwie metody: genetyczną i farmakologiczną. Pierwsza z nich polegała na zablokowaniu genu fpbA, biorącego udział w wytwarzaniu czynników ułatwiających bakteriom ukrywanie się. Znacząco zwiekszyło to "widoczność" M. bovis, wzmacniając tym samym reakcję organizmu na szczepienie.
Dalsza poprawa skuteczności leku była możliwa dzięki zastosowaniu rapamycyny - leku stosowanego najczęściej w celu blokowania reakcji biorcy przeszczepu na obcą tkankę. Jego podanie wpłynęło na zwiększenie aktywności tzw. komórek prezentujących antygen, odpowiedzialnych za wychwyt ciał obcych z tkanek i przekazywanie innym komórkom odpornościowym informacji o ich cechach. Instrukcja taka wywołuje reakcję immunologiczną, będącą zjawiskiem koniecznym dla zadziałania szczepionki.
Eksperyment przeprowadzony przez badaczy z Uniwersytetu Teksańskiego zakończył się dużym sukcesem. Badania na myszach wykazały, że zmodyfikowanie standardowej metody szczepienia pozwoliło na potrojenie czasu utrzymywania się odporności na prątki gruźlicy. Co więcej, niszczycielska aktywność układu odpornościowego w stosunku do tych bakterii wzrosła aż dziesięciokrotnie.
Kolejne doświadczenia Amerykanów będą polegały na dalszym poprawianiu leku. Zdaniem autorów, najistotniejszym celem jest modyfikacja bakterii "szczepionkowych" w taki sposób, by wytwarzały większą liczbę cząsteczek pozwalających na łatwą identyfikację ludzkich prątków gruźlicy przez układ odpornościowy.