1.Jedna z głównych bohaterek wybiera się z rodzeństwem na piknik, w czasie którego atakuje ją kleszcz. Zajęta
nim, traci na chwilę z oczu małego braciszka, co prowadzi do tragicznych konsekwencji….
2. Życie tego bohatera, wielkiego miłośnika wszelkich wygód i pysznego jedzenia, zmienia się całkowicie, kiedy
to pewnego dnia na herbatkę wpada czternastu niezwykłych gości, z czego trzynastu zupełnie nieproszonych.
3. Główna bohaterka zaprzyjaźnia się z ptakiem, odnajduje w sobie dziwną pasję do plewienia grządek, po czym
dokonuje medycznego „cudu”.
4. Wciągnięty w pułapkę przez wroga, bohater ten musi wziąć udział w bardzo niebezpiecznych zawodach, nie
wiedząc, że zwycięstwo oznacza wyrok śmierci – dla niego, albo dla tego, z kim będzie chciał się tym
zwycięstwem podzielić.
Chodzi o to jaka to jest książka, poproszę o tytuł są to książki z nowej zelandii, austarlii, usa lub anglii. Daję najj
Odpowiedzcie chociaż na jedną.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
pomogę z pierwszym zadaniem ;)
a jak się spodoba proszę o naj ;D
1) Pewnego słonecznego popołudnia ja wraz z moim młodszym rodzeństwem wybrałam się na piknik na plaże, która była niedaleko naszego domu. Gdy byliśmy już na miejscu postanowiliśmy rozłożyć nasze smakołyki na koc. Zosia wyciągnęła szklanki i sok pomarańczowy, Zuzia pyszne kanapki, ja ciastka na mały deser a nasz najmłodszy brat Bartuś cukierki. Po kilkunastu minutach wszystko było już zjedzone i postanowiliśmy się zrelaksować. Nie trwało to jednak długo. Zosia nagle zaczęła piszczeć, że mam na swoim ciele kleszcza. To była prawda, bardzo się zaniepokoiłam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Postanowiłam wyciągnąć go szybko z mojej lewej ręki paznokciem. Już po kilku minutach nie było go w mojej skórze, odetchnęłyśmy wszystkie z ulgą. Nagle rozglądnęłam się, lecz nie mogłam nigdzie zauważyć Bartka. Roztrzęsione zaczęłyśmy go szukać, lecz bezskutecznie. Po kilku minutach zauważyłyśmy go w wodzie. Biedny braciszek, zaczął się topić. Od razu pobiegłam go uratować. Żuciłam się do wody i szybko go wyciągnełam, Po kilku minutach byliśmy już na brzegu. Przyluliliśmy się wszyscy razem mocno i zapytałyśmy Bartka dlaczego pobiegł sam do wody. Wyjaśnił nam że chciał popływać, ale my byłyśmy zajęte kleszczem i sam pobiegł. Od tego czasu zawsze bardzo pilnie rozglądam się jak jesteśmy nad wodą, ponieważ czasami mała głupota lub nieumyślny żart i może dojść do ogromnej tragedii.