Do pierwszego starcia doszło w pobliżu źródeł Prutu, gdzie Tatarzy zaskoczyli kilkusetosobowy podjazd kozacki. Ordyńcy, mimo znacznej przewagi liczebnej, nie mogli sobie poradzić z mołojcami, więc wezwali na pomoc Turków. Po dość długiej walce Kozacy zostali pokonani, a około trzydziestu pozostałych przy życiu na rozkaz sułtański zamordowano. Doniósł o tym do obozu chocimskiego Teofil Szemberg, poseł hetmański do wielkiego wezyra. Wieść wywarła wielkie wrażenie. Kozaków znad Prutu przyrównywano do Spartan spod Termopil.
2 września koło południa armia sułtańska nadeszła pod Chocim. Zaraz zaczęto też rozbijanie namiotów celowo szeroko rozłożonego obozu. Chciano Polakom ukazać wielkość armii sułtańskiej i osłabić ich wolę walki. Chodkiewicz nie lekceważył przeciwnika, ale dla poprawienia nastrojów swych żołnierzy mówił, że ilu Turków naprawdę jest policzy się szablą. Pewnością siebie i niewzruszoną postawą budził zaufanie wojska i wiarę w zwycięstwo.
Do pierwszego starcia doszło w pobliżu źródeł Prutu, gdzie Tatarzy zaskoczyli kilkusetosobowy podjazd kozacki. Ordyńcy, mimo znacznej przewagi liczebnej, nie mogli sobie poradzić z mołojcami, więc wezwali na pomoc Turków. Po dość długiej walce Kozacy zostali pokonani, a około trzydziestu pozostałych przy życiu na rozkaz sułtański zamordowano. Doniósł o tym do obozu chocimskiego Teofil Szemberg, poseł hetmański do wielkiego wezyra. Wieść wywarła wielkie wrażenie. Kozaków znad Prutu przyrównywano do Spartan spod Termopil.
2 września koło południa armia sułtańska nadeszła pod Chocim. Zaraz zaczęto też rozbijanie namiotów celowo szeroko rozłożonego obozu. Chciano Polakom ukazać wielkość armii sułtańskiej i osłabić ich wolę walki. Chodkiewicz nie lekceważył przeciwnika, ale dla poprawienia nastrojów swych żołnierzy mówił, że ilu Turków naprawdę jest policzy się szablą. Pewnością siebie i niewzruszoną postawą budził zaufanie wojska i wiarę w zwycięstwo.